Wrocławscy kibice, podbudowani ostatnimi dobrymi występami siatkarek Gwardii, bardzo licznie stawili się na piątkowym meczu. Nadzieje były duże, ale jak się okazało w trakcie meczu, tego dnia rywal był wyraźnie poza zasięgiem gospodyń. Zaczęło się dobrze, po dobrej zagrywce Joanny Wołosz, błąd popełniła Helena Horka i było 1:0. Jednak na pierwszej przerwie technicznej było już 8:3 dla Aluprofu. Świetna zagrywka Eleonory Dziękiewicz, sprawiała sporo problemów wrocławiankom. W tym okresie gry, bielszczanki były bardzo skuteczne. Podopieczne trenera Igora Prielożnego, kończyły skutecznie niemal każdy atak i szybko zrobiło się 13:7 dla przyjezdnych. W tym momencie liderki ligowej tabeli zupełnie stanęły. Wrocławianki zaczęły zdobywać punkty seriami. Na zagrywce świetnie sobie radziła Monika Czypiruk, a w ataku nie do zatrzymania była Katarzyna Mroczkowska. To wszystko spowodowało że na drugiej przerwie technicznej było już 16:14 dla gwardzistek. Końcówka seta była niesłychanie wyrównana. Gra toczyła się punkt za punkt. Szalę zwycięstwa w tym secie, przechyliła na wrocławską stronę Katarzyna Mroczkowska i gospodynie wygrały 27:25.
Drugi set to koncert gry dwóch zawodniczek. Karoliny Ciaszkiewicz i Aleksandry Szafraniec. Obie zawodniczki były bardzo skuteczne, ale to Karolina Ciaszkiewicz w końcówce seta, dała zwycięstwo swojej drużynie. Od początku tej partii żadna z drużyn, nie potrafiła wypracować sobie kilku punktowej przewagi. Dopiero tuż przed drugą przerwą techniczną, bielszczanki odskoczyły na trzy punkty. Tej przewagi już nie zmarnowały i duża w tym zasługa bardzo dobrej zagrywki. W tym elemencie gry brylowała Katarzyna Skorupa. set zakończył się zwycięstwem ekipy z Bielska-Białej, w stosunku 25:20.
Trzecia partia to prawdziwy nokaut. Można o niej napisać tylko tyle że się odbyła. Na parkiecie istniała tylko jedna drużyna. Wicemistrzynie kraju, wręcz zdemolowały swoje przeciwniczki. Set zakończył się wynikiem 25:11. Zwycięstwo BKS-u mogło być jeszcze bardziej okazałe, gdyby nie duża liczba zepsutych zagrywek. Kibice w hali Orbita, liczyli jeszcze na to, że ich ulubienice podniosą się i zdołają doprowadzić do piątego seta.
Nadzieje na piątą partię, znacznie wzrosły, gdy wrocławianki rozpoczęły czwartego seta od mocnego uderzenia i wyniku 6:1. To było jednak wszystko na co było stać wrocławski zespół. Przyjezdne szybko się otrząsnęły i na pierwszej przerwie było już 8:7 dla BKS-u. Z czasem zaznaczała się coraz większa przewaga Aluprofu. Ponownie wrocławianki miały problemy z odbiorem zagrywki. Największe problemy stwarzała zagrywka Eleonory Dziękiewicz. Gwardzistki popełniały sporo niewymuszonych błędów i nie były w stanie dogonić zespołu z Bielska-Białej. Aluprof wygrał 25:20 i całe spotkanie 3:1.
Forma Aluprofu cieszy w kontekście występów w Lidze Mistrzyń. Widać że im bliżej pierwszego meczu, forma jest coraz wyższa. Wrocławianki po ostatnich dramatycznych i długich spotkaniach, wyraźnie złapały zadyszkę. Oby tylko w swoim pierwszym spotkaniu pucharowym, wrocławska drużyna zaprezentowała się tak, jak w meczach z Muszynianką czy Dąbrową Górniczą.
Impel Gwardia Wrocław - BKS Aluprof Bielsko-Biała 1:3 (27:25, 20:25, 11:25, 20:25)
Gwardia: Katarzyna Mroczkowska, Monika Czypiruk, Bogumiła Barańska, Joanna Wołosz, Aleksandra Szafraniec, Zuzanna Efimienko, Aleksandra Krzos (libero) oraz Marta Czerwińska, Agnieszka Jagiełło, Dominika Sobolska
BKS Aluprof: Anna Barańska, Eleonora Dziękiewicz, Karolina Ciaszkiewicz, Helena Horka, Katarzyna Skorupa, Jolanta Studzienna, Mariola Wojtowicz (libero) oraz Berenika Okuniewska, Anna Kaczmar
MVP: Karolina Ciaszkiewicz
Sędziowie: Piotr Skowroński, Marek Mianowski
Widzów: 1500