Emocje do ostatniego zagrania! Polska wygrała turniej

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Reprezentacja Polski zwycięzcą 21. edycji Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Biało-Czerwoni w ostatnim meczu 3:1 pokonali drużynę ze Słowenii, tym samym po raz 11 w historii zapewniając sobie triumf w krakowskim turnieju.

W tym artykule dowiesz się o:

Pojedynki polsko-słoweńskie zawsze przynosiły siatkarskim kibicom sporo emocji. Tym razem mecz tych dwóch drużyn miał wyłonić zwycięzcę 21. edycji Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Po dwóch dniach rywalizacji na czele znajdowali się Biało-Czerwoni, którzy 3:0 ograli Egipt, a potem po tie-breaku pokonali Niemców. Słoweńcy mogli pochwalić się podobnymi osiągnięciami, a wygrane 3:2 z niemiecką ekipą i 3:1 z afrykańskim zespołem plasował ich w tabeli tuż za polską kadrą.

W tym sezonie Polacy ze Słowenią spotkali się już dwukrotnie. W fazie grupowej Ligi Narodów triumfowali podopieczni Gheorghe Cretu, ogrywając naszą drużynę w trzech setach. Biało-Czerwoni jednak zrewanżowali się rywalom w turnieju finałowym. Wtedy przed publicznością w Łodzi 3:0 pokonali zespół z Bałkanów w meczu o brązowy medal.

Spotkanie wieńczące kolejną edycję krakowskiego Memoriału Wagnera lepiej rozpoczęli siatkarze ze Słowenii, odskakując po kilku akcjach na 4:1. Świetne otwarcie rywali nie zdekoncentrowało jednak polskiej drużyny. Gospodarze szybko odpowiedzieli pięknym za nadobne i niemal od razu doprowadzili do remisu. Po wyrównaniu długo mogliśmy oglądać pełną ciekawych wymian rywalizację punkt za punkt. Ją jako pierwsi przerwali Słoweńcy, którzy po ataku bardzo dobrze dysponowanego w tym secie Tonceka Sterna prowadzili już 15:12.

ZOBACZ WIDEO: Polacy rozgromili Egipt! Pierwsza wygrana w Memoriale

Biało-Czerwoni na ten zryw rywali również zareagowali bardzo dobrze. Pogoń Polaków rozpoczęła się od świetnych zagrywek Kamila Semeniuka. Mocne uderzenia naszej drużyny zaczęły sprawiać Słoweńcom sporo kłopotów na linii przyjęcia i przełożyły się na błędy w ofensywie. Ekipa Nikoli Grbicia z kolei świetnie wykorzystywała swoje szanse w kontrach, a as Marcina Janusza zapewnił jej prowadzenie 22:17. Tę przewagę Polacy utrzymali już do końca, zwyciężając odsłonę po błędzie technicznym rywali.

Rozpędzeni polscy gracze świetnie rozpoczęli kolejnego seta, w dalszym ciągu nie zwalniając ręki na linii zagrywki. Gdy do tego udane ataki dołożył Bartosz Kurek, Biało-Czerwoni mieli po swojej stronie już czteropunktowe prowadzenie (9:5). Gra polskiej kadry układała się bardzo dobrze do połowy seta. Potem po naszej stronie pojawiło się coraz więcej błędów i problemów ze skończeniem swoich akcji. Słowenia wykorzystała swój moment, wyrównując wynik przy stanie 14:14.

Gospodarze nie wypuścili z rąk prowadzenia, ale przebieg rywalizacji wyglądał już inaczej. Słoweńcy deptali nam po piętach i w końcu dopięli swego, odwracając wynik seta (19:20). Ekipa Gheorghe Cretu długo nie nacieszyła się z prowadzenia, bo mimo swoich problemów Biało-Czerwoni wrócili do gry i jako pierwsi mieli po swojej stronie piłkę setową. Polacy jednak nie wykorzystali swoich okazji na zakończenie odsłony i to Słowenia po świetnej końcówce i świetnych zagraniach Tonceka Sterna triumfowała 28:26.

Polacy przegraną w drugim secie powetowali sobie w kolejnej partii, która niemal od początku była teatrem jednego aktora. Świetna gra Biało-Czerwonych rozpoczynała się w polu serwisowym. Nasi reprezentanci w tym elemencie nie wstrzymywali ręki, a Słoweńcy coraz mocniej krwawili w przyjęciu. Problemy z odbiorem zagrywki szybko przełożyły się na ofensywę zespołu znad Bałkanów, tym samym po bloku Norberta Hubera gospodarze prowadzili już różnicą ośmiu "oczek" (13:5). Podopieczni Nikoli Grbicia wynik wyśrubowali jeszcze przy serwisach Marcina Janusza. Siedmiopunktowa seria i aż trzy asy polskiego rozgrywającego już definitywnie rozstrzygnęły losy tej partii, którą ostatecznie Polacy wygrali do 14.

Początek czwartej partii to znów zdecydowanie lepsza gra polskich siatkarzy. Biało-Czerwoni świetnie pracowali w obronie i byli skuteczniejsi w ofensywie. Po stronie Słowenii z kolei znów pojawiały się błędy, a to wszystko przełożyło się na czteropunktowe prowadzeni polskiej drużyny (11:7). Drużyna z Bałkanów mimo swoich kłopotów nie złożyła broni i cały czas utrzymywała się w grze.

W drugiej części seta Słoweńcy kilkukrotnie byli blisko remisu. Polska kadra długo potrafiła odpierać ataki rywali, ale ci wreszcie dopięli swego, wyrównując wynik przy stanie 21:21. W końcówce emocji nie zabrakło, lecz decydujące akcje należały do reprezentacji Polski, która po wygranej 26:24 w ostatnim secie triumfowała także w całym turnieju.

Polska - Słowenia 3:1 (25:20, 26:28, 25:14, 26:24)

Polska: Kurek, Janusz, Kochanowski, Huber, Śliwka, Semeniuk, Zatorski (libero) oraz Fornal, Łomacz, Bołądź

Słowenia: Stern, Ropret, Kozamernik, Pajenk, Uranut, Cebulj, Kovacic (libero) oraz Mujanović, Mozic, Stalekar

Zobacz także:
Egipt znów postraszył. Niemcy z udanym zakończeniem Memoriału Wagnera
Polacy w meczu o 3. miejsce przegrywali już 0:2. Później nastąpił zwrot

Komentarze (14)
avatar
Michał Mitrus
15.07.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fakt faktem gra nie porywała było mnóstwo szarpanej gry przestojów w grze naszych reprezentantów,jednak najważniejsze,że mimo to udało się to wygrać.Śliwka póki co gra w kratkę dużo kiwek,parę Czytaj całość
avatar
Willibald
15.07.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Filipek, nie Uranut tylko Urbany. 
avatar
Xionc69
14.07.2024
Zgłoś do moderacji
9
8
Odpowiedz
A kogo to k obchodzi??? 
avatar
Adam Gawęda
14.07.2024
Zgłoś do moderacji
12
6
Odpowiedz
Z taką grą to nie widzę wyjścia z grupy na Igrzyskach. Śliwka i Kaczmarek jadą na olimpiadę za zasługi a nie za grę i najlepsza forme. Z takim graniem to katastrofa będzie. Słowenia nic nie pok Czytaj całość
avatar
Jurek13
14.07.2024
Zgłoś do moderacji
9
5
Odpowiedz
Z Wlochami zero szans. Rotuje i rotuje i nic z tego nie wychodzi. Wraz nic nie wie, poza tym ze na Olimpiade pojedzie jednoreczny Sliwka (jedna reka w temblaku) i ciamajda Kaczmarek. Janusz tez Czytaj całość