Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Jest pani doświadczoną siatkarką, czy start w igrzyskach wywołuje dodatkową ekscytację?
Malwina Smarzek, reprezentantka Polski w siatkówce: Igrzyska to impreza całkiem inna niż wszystkie pozostałe. Nie da się ich porównać do mistrzostw Europy, a nawet mistrzostw świata. Ekscytacja to dobre określenie. Zresztą mamy w reprezentacji kilka doświadczonych zawodniczek, ale żadna z nas nigdy nie była na igrzyskach. Wszystkie więc cieszymy się tak samo mocno na myśl o tym starcie.
Czego możemy oczekiwać po waszej reprezentacji?
Po to mocno trenujemy i poświęcamy całe swoje życie prywatne, by wygrywać. Jedziemy więc do Paryża z myślą o wygrywaniu kolejnych meczów. Trzeba jednak pamiętać, że to nasze pierwsze igrzyska, a sama ranga imprezy musi sprawić, że to się odbije nieco na naszej grze. Jesteśmy ubogie w doświadczenia olimpijskie.
Katarzyna Skowrońska wymienia was w gronie sześciu najpoważniejszych kandydatów do medalu. Co ty na to?
Wierzę fachowcom i chciałabym, żeby faktycznie tak było. Chcemy bić się o medal, więc nie ma co oglądać się na rywalki, bo po wyjściu z grupy nie będzie już łatwych rywali. Moim zdaniem wiele będzie zależało od naszego pierwszego meczu. Jeśli on pójdzie nam dobrze, to potem będzie nas stać na wielkie rzeczy.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały
Kto będzie najgroźniejszym rywalem w grupie?
Obecnie uważam, że najgroźniejsze będą Brazylijki. Mecz z Japonkami będzie jednak ważniejszy, bo to on będzie miał decydujący wpływ na naszą sytuację w całym turnieju.
Jakie są w tym momencie największe atuty waszego zespołu?
Tworzymy jedność i bardzo dobrze się uzupełniamy. Nie mamy jednej zdecydowanej liderki, od której zależy wynik meczu, a gdy ona ma słabszy dzień, to zespół przegrywa. Ciężar odpowiedzialności rozłożony jest równo na każdą z zawodniczek i to dużo zdrowsza sytuacja.
Zabierasz jakiś talizman do Paryża?
Tuż przed wyjazdem moja 92-letnia ciocia wręczyła mi figurkę aniołka. Postanowiłam, że zabiorę go ze sobą do Paryża. Ciocia ostatnio czuła się trochę gorzej, ale wierzę, że podczas igrzysk będzie miała okazję, by oglądać moją grę w telewizji.
Jeszcze dwa lata temu mówiłaś o tym, że siatkówka nie sprawia już przyjemności i dlatego zrezygnowałaś z gry w kadrze. Co się zmieniło, że wróciła radość z gry w reprezentacji?
Ogólnie w ciągu ostatnich dwóch lat zmieniło się u mnie bardzo wiele rzeczy. To jakby porównać noc do dnia. Przede wszystkim jestem zdrowa psychicznie i fizycznie, obie te sprawy łączą się w jedno. Nie mam już depresji i znów cieszę się tym, co robię. Przyznam szczerze, że jeszcze nie tak dawno nie wierzyłam, że kiedyś odzyskam radość z siatkówki.
Decyzja o powrocie do reprezentacji była łatwa?
Nigdy nie miałam takiej myśli, że zakończyłam już karierę reprezentacyjną. Od początku postawiłam sobie jednak warunek, że wrócę tylko, jak wszystko ze zdrowiem będzie już w porządku. Na poziomie reprezentacyjnym nie ma miejsca dla zawodniczek z poważnymi problemami.
Ale przecież cały czas występowałaś w rozgrywkach ligowych i radziłaś sobie całkiem nieżle.
Wiedziałam, że nie dałabym wtedy rady grać na najwyższym poziomie w reprezentacji, więc uznałam, że nie ma sensu zabierać miejsca innym zawodniczkom. Dzisiaj ta sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej. Mogę dać bardzo dużo drużynie i nie wahałam się zbyt długo z decyzją o powrocie.
Gra w reprezentacji wiąże się z dużo większym stresem. Nie tak dawno skarżyłaś się, że niektórzy kibice po meczach grozili ci śmiercią. Jesteś gotowa na kolejną falę hejtu?
Nie chcę o tym rozmawiać. Skupiam się przede wszystkim na igrzyskach. To mój cel i marzenie. Do złych momentów nie ma sensu wracać. Na pewno nie w takiej chwili. Oczywiście zdaję sobie jednak sprawę, że gra w reprezentacji wiąże się z większą odpowiedzialnością.
Wróciłaś do zespołu po dwóch latach nieobecności. Jak zmieniła się ta drużyna?
Jeśli chodzi o zespół, to też zmieniło się bardzo dużo. Przede wszystkim zmieniło się nasze podejście i teraz już przed każdym meczem wierzymy w zwycięstwo. Wcześniej bywało tak, że przed starciami z dużo mocniejszymi drużynami nie skupiałyśmy się tak mocno na wyniku, a na tym, by pokazać się z dobrej strony. Teraz wiemy już, że z każdym jesteśmy w stanie wygrać. Nie boimy się i nie czujemy się przygniecione presją przed spotkaniami z najlepszymi zespołami.
Która z naszych drużyn siatkarskich ma większe szanse na medal? Po ostatnich słabszych występach męskiej reprezentacji nie brakuje opinii, że łatwiejszą drogę na podium macie właśnie wy.
Chłopcy mają na sobie dużo większą presję i słusznie, bo to wicemistrzowie świata. Cała drużyna jest bardzo doświadczona, a tej drużynie brakuje już tylko złota olimpijskiego. Bardzo im tego życzę i będę ściskała za nich kciuki. Nasz zespół dopiero się buduje i dopiero raczkuje. Dwa medale w Lidze Narodów oczywiście cieszą, ale wciąż nie możemy nawet porównywać się do sukcesów męskiego zespołu. Ja akurat jestem zadowolona, że w Paryżu wystąpią dwie reprezentacje siatkarskie, ale nie mam wątpliwości, że większa uwaga będzie skupiona na chłopaków. I bardzo dobrze.
Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Mniej pieniędzy na reprezentację
Komisja Ligi poszła Legii na rękę
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)