Wydawca TVP Sport - Jacek Dąbrowski - poinformował, że spore opóźnienie wynikało najprawdopodobniej z tego, że jeden z francuskich siatkarzy... zaginął. - Tutaj w tej hali jest sporo zakamarków, tuneli, przejść, labiryntów, więc łatwo się w sumie zgubić - dodał komentujący na antenie Telewizji Polskiej, Piotr Dębowski. Taką informację przekazał też ekspert tej telewizji - Zbigniew Bartman .
Co ciekawe nie jest to jedyna teza, odnosząca się do tej sytuacji. Komentujący walkę o złoto na antenie polskiego Eurosportu Wojciech Drzyzga i Tomasz Swędrowski powiedzieli bowiem, że powód opóźnienia rozdania medali był zupełnie inny. Miało bowiem chodzić o... bunt we francuskiej ekipie.
Gospodarze, a zarazem obrońcy tytułu, początkowo odmówili wejścia na podium. Wszystko dlatego, że nie chciano na nie wpuścić zawodnika rezerwowego, a więc przyjmującego Timotheego Carle. Dopiero gdy organizatorzy wyrazili zgodę na to, aby Trójkolorowi wyszli na ceremonię medalową w komplecie, mogła się ona odbyć.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Fornal: staram się od tego odciąć
Mimo wszystko nie obyło się bez wpadki. Carle wszedł co prawda z resztą kolegów z reprezentacji na podium, jednak na jego szyi nie zawisł medal. Wszystko dlatego, że nie zaprezentował się on w żadnym spotkaniu. Niemniej taka sytuacja z pewnością nie rzuci dobrego światła na sposób, w jakim zakończyło się wielkie siatkarskie święto na igrzyskach.
Francuzi obronili olimpijskie złoto i dokonali tego w wielkim stylu. W finale pokonali bowiem Polaków 3:0, prezentując się z bardzo dobrej strony. Medal Biało-Czerwonych to największy sukces naszej drużyny narodowej od 48 lat i złota z Montrealu. Na najniższym stopniu podium stanęli Amerykanie, którzy w półfinale przegrali z Polską.
Zobacz także:
Zobacz, kto wręczał medale polskim siatkarzom. Znasz ją doskonale
Fotoreporterzy go wychwycili. Był na meczu Polaków
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)