Grbić z kompletem olimpijskich medali. "Wolałbym, żeby mi srebra brakowało"

Materiały prasowe / FIVB / Nikola Grbić, trener reprezentacji Polski mężczyzn
Materiały prasowe / FIVB / Nikola Grbić, trener reprezentacji Polski mężczyzn

Po wywalczeniu srebrnego medalu igrzysk olimpiujskich w Paryżu, Nikola Grbić może poszczycić się kompletem krążków najważniejszej imprezy sportowej. - Wolałbym, żeby mi tego srebra brakowało - powiedział Nikola Grbić w rozmowie ze sportal-blic-rs.

Po wywalczeniu srebrnego medalu igrzysk olimpijskich w Paryżu Nikola Grbić przeszedł do historii siatkówki jako jeden z pięciu szkoleniowców, którzy na podium najważniejszej sportowej imprezy stawali w roli trenera i zawodnika. Dla Serba medal wywalczony z Polakami był trzecim w karierze. Wcześniej, jako rozgrywający, Grbić wywalczył brąz w Atlancie (1996) i złoto w Sydney (2000) w barwach Jugosławii.

- Syn mi powiedział zaraz po finale: Teraz masz wszystkie trzy medale. Wolałbym jednak, żeby mi tego srebrnego brakowało - powiedział Grbić w rozmowie z serwisem sportal-blic-rs.

- Gdyby ktoś przed wyjazdem dał nam srebrny medal, myślę, że wszyscy w drużynie, łącznie z federacją, od razu by się pod tym podpisali. To był najtrudniejszy turniej, moim zdaniem, najlepszy w siatkówce ostatnich latach. Zwłaszcza jeśli chodzi o igrzyska olimpijskie. Wrócić z medalem... Myślę, że wszyscy powinniśmy być zadowoleni i dumni - powiedział Nikola Grbić.

ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich

Selekcjoner reprezentacji Polski przyznał, że na końcowym wyniku zaważyły problemy zdrowotne, z którymi borykał się zespół w trakcie turnieju. Kontuzji doznali Tomasz Fornal, Mateusz Bieniek, a w trakcie półfinałowego starcia z USA Paweł Zatorski i Marcin Janusz. W tej sytuacji już sam awans do finału należy uznać za sukces.

- Oczywiście jestem zawiedziony porażką w finale, ale było sporo problemów. Mieliśmy Bieńka, który był  jednym z najważniejszych zawodników tej drużyny i właściwie w ostatniej akcji ćwierćfinału doznał kontuzji. W finale, na pięć minut przed rozpoczęciem meczu nie wiedzieliśmy, czy będzie mógł zagrać nasz podstawowy rozgrywający. Zrobiliśmy mu terapię, daliśmy zastrzyki, on sam wyjechał na dwie godziny z Paryża, aby znaleźć rozwiązanie, które mogłaby pomóc w rozwiązaniu jego problemu. Wytrzymał, ale było jasne, że nie był nawet blisko swojego poziomu i formy. Podobnie jak Paweł Zatorski. W sytuacji, kiedy w składzie jest trzech zawodników, którzy odnieśli kontuzję w kluczowym momencie, myślę, że powinniśmy być bardzo szczęśliwi, że mieliśmy szansę zagrać o złoto - przynał serbski szkoleniowiec.

50-latek nie ukrywa, że jest dumny z tego, co drużynie udało się osiągnąć w Paryżu. Tym bardziej że poziom rywalizacji w okazał się niezwykle wysoki.

- Czuję dumę, pracując z reprezentacją Polski, z tymi fantastycznymi chłopakami. Naprawdę mamy doskonałe relacje, oparte na zaufaniu. Zawodnicy ufają mi  i podążają za mną. Żaden z nich nie stawia się ponad drużynę, nikt nie uważa, że ​​jest najważniejszy. To sport zespołowy, jesteśmy silni jako zespół. Możesz być wielką gwiazdą, ale tutaj, w drużynie narodowej, siedzisz na ławce rezerwowych. Na ławce siedzą Leon, Bednorz, najbardziej przydatni zawodnik ubiegłorocznej Ligi Mistrzów. Dlatego jestem bardzo szczęśliwy, że mogę z nimi współpracować i nadal będę z nimi współpracował - przyznał Grbić.

Czytaj także:
Irański serwis namieszał ws. Kurka. Pojawiło się dementi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty