Polskie siatkarki pożegnały się z niedawno zakończonymi igrzyskami olimpijskimi w Paryżu w fazie ćwierćfinałowej. Przegrały z rywalkami z USA (TUTAJ znajdziesz naszą relację z tego pojedynku >>). Marzenia o medalu olimpijskim należy przełożyć przynajmniej o cztery lata.
Do wydarzeń z Paryża wróciła jedna z liderek Biało-Czerwonych, Magdalena Stysiak. W rozmowie z Sarą Kalisz z TVP Sport przyznała, że w najważniejszych momentach... zjadł ją stres.
- U mnie największy (stres - przyp. red.) pojawił się właśnie w meczu z USA. Zawsze dobrze sobie z nim radzę, a tym razem mnie zjadł. Nie mam na to wytłumaczenia. Pierwszy raz w życiu zetknęłam się z tak wielką presją od środka. Zeżarła mnie. Nie mogłam jeść, ręce mi się pociły, a wcześniej grałam przecież o mistrzostwo Turcji, Włoch, o brązowy medal, kwalifikacje do igrzysk... - powiedziała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy
Stysiak wyjaśniła, że nie była wyjątkiem. - Po każdej dziewczynie widać było stres i to, jak bardzo chcemy - dodała.
Mimo odpadnięcia z igrzysk w fazie ćwierćfinałowej występ Polek należy ocenić pozytywnie. Zarówno w Paryżu, jak i całym sezonie 2024 Biało-Czerwone dowiodły, że mają coraz ważniejszą pozycję w światowej czołówce. Podobnego zdania jest selekcjoner, Stefano Lavarini.
Skąd to wiemy? - Rozmawiałyśmy z nim chwilę. Z jednej strony był dumny, z drugiej czuł niedosyt. Wierzy w nas bardzo mocno, oddałby za nas wszystko - wyjaśniła Stysiak.
Czytaj także: Stysiak podjęła decyzję. Wiemy, gdzie zagra w kolejnym sezonie >>