Faworytem meczu był Projekt, ale była to paradoksalnie dobra wiadomość dla przyjezdnych. Norwid wszak w PlusLidze uważany jest za Janosika, który zabiera mocnym punkty i oddaje słabym. I początek pierwszej partii był potwierdzeniem tej tezy. Częstochowianie prowadzili już 7:3, ale po czasie na żądanie trenera gospodarzy, ci zdołali odrobić straty (12:12).
Później jednak to częstochowianie kontrolowali przebieg seta. Znów uzyskali trzy "oczka" przewagi (16:19), a to zasługa dobrej gry w defensywie i niesamowitej formy atakującego Patrika Indry, do którego trafiała większość piłek. Czech był niezawodny i atakował z ponad 60 proc. skutecznością. Norwid inauguracyjną partię wygrał 25:20 i pokazał bardzo dobrą grę.
Początek drugiej odsłony to gra punkt za punkt. Częstochowianie nękali rywali agresywną zagrywką, z którą miejscowi mieli problemy. Nadrabiali jednak grą w ofensywie. Z biegiem czasu to gospodarze przejęli inicjatywę, zdobyli cztery punkty z rzędu przy zagrywce Artura Szalpuka, co dało im prowadzenie 14:12. To dodało im wiatru w żagle.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Gospodarze wzmocnili zagrywkę, co było kluczem do poprawy jakości gry. Goście popełniali błędy w przyjęciu, a to wykorzystywali gracze Projektu. Jednak gdy w pole zagrywki wszedł Damian Kogut, zrobiło się po 18:18, a po chwili już 19:18 dla przyjezdnych. Set zaczął się od nowa. Dodajmy, że był moment, gdy Norwid tracił cztery punkty.
Końcówka tego seta trzymała w napięciu. Norwid prowadził dwoma punktami (22:20, 23:21, 24:22), a motorem napędowym był oczywiście Patrik Indra, któremu świetne piłki rozgrywał Quinn Isaacson. Tego seta blokiem zakończył Bartłomiej Lipiński. Było 25:22 i 2:0 dla gości. Zapachniało kolejną sensacją.
W trzecim secie początek ułożył się po myśli miejscowych. Przy serii zagrywek Szalpuka Projekt uzyskał aż pięć punktów zaliczki (11:6). I to ta seria ustawiła trzeciego seta. Później miejscowi już kontrolowali wszystko, co działo się na boisku. Norwid nie zdołał zbliżyć się na mniej niż trzy punkty. Warszawiacy wygrali 25:19 i wydawało się, że wrócili do gry.
Jednak już od początku czwartego seta na boisku dominowali goście, a w szczególności Indra, którego wspierał Milad Ebadipour. Norwid szybko uzyskał czteropunktową przewagę (10:6) i kontrolował sytuację. Po chwili było już 14:9, ale wtedy gracze Projektu zaczęli odrabiać straty.
Gracze Projektu przy zagrywce Jurija Semeniuka zrobiło się 15:13, a po chwili Norwid prowadził już "tylko" 16:15. W końcówce górą był Norwid. Zaprocentowało doświadczenie Ebadipoura, który technicznymi atakami kończył akcje. Sensacja stała się faktem. Norwid wygrał w Warszawie i to za trzy punkty.
PGE Projekt Warszawa - Steam Hemarpol Norwid Częstochowa 1:3 (20:25, 22:25, 25:19, 21:25)
Projekt: Firlej, Szalpuk, Kochanowski, Bołądź, Tillie, Semeniuk, Wojtaszek (libero) oraz Bołądź, Kozłowski, Brand
Norwid: Isaacson, Ebadipour, Adamczyk, Indra, Lipiński, Popiela, Makoś (libero) oraz Kowalski, Borkowski.
MVP: Patrik Indra (Steam Hemarpol Norwid Częstochowa).