Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Upadek Calisii Kalisz
Po trzynastu latach spędzonych w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, Calisia Kalisz spadła z ekstraklasy. Jak się później okazało, to był gwóźdź do trumny jednego z bardziej utytułowanych klubów siatkarskich w Polsce. Po drużynie zostały tylko wspomnienia i piękna, nowoczesna hala, która stoi pusta.
Miłosz Marek
Początek końca
O tym, że sezon nie będzie należał do tych z serii najwspanialszych sympatycy siatkówki w grodzie nad Prosną wiedzieli jeszcze przed jego rozpoczęciem. Po nieudanych występach w rozgrywkach 2008/2009, gdzie mistrzowska drużyna nie zdołała obronić żadnego z trzech wywalczonych wcześniej tytułów, ujawniły się kłopoty finansowe drużyny. Zniesmaczone zaistniałą sytuacją zawodniczki zaprotestowały przeciw zarządowi i nagłośniły całą sytuację w mediach. Wtedy mówiło się o półrocznych zaległościach. Do dnia dzisiejszego nie znane są powody braku znacznej kwoty w budżecie klubu, który miał dwóch sponsorów płacących w milionach. Pozostały tylko domysły i spekulacje, gdzie winą obarcza się zarząd klubu. Coś w tych plotkach musiało być, bo ze stanowiskiem dyrektora klubu pożegnała się osoba pełniąca tę funkcję wiele lat - Jerzy Witczak. W posezonowym oświadczeniu prezes Calisii Wiesław Kostera wydał oświadczenie, w którym twierdził, że brak pieniędzy wynikał z… zbyt małej ilości kibiców na spotkaniach, co wywołało zażenowanie pośród sympatyków najbardziej utytułowanego zespołu z najstarszego miasta w Polsce.
Sportowa kompromitacja
Poza kłopotami organizacyjnymi siatkarki z Wielkopolski miały ogromne problemy z odnoszeniem zwycięstw. Calisię opuścił cały trzon zespołu. Zespołowi pozostała wierna jedynie Anna Woźnikowska, rodowita kaliszanka, Magdalena Godos oraz rezerwowe: Katarzyna i Magdalena Wawrzyniak, które nie miały okazji do pokazania swoich możliwości. Do zespołu dołączył "zaciąg pilski": Anita Chojnacka, Dominika Sieradzan oraz Marta Kuehn-Jarek, a także Japonka Masami Tanaka.
Sercem drużyny była Woźniakowska, która jako kapitan zespołu wzięła na swoje barki ciężar zdobywania punktów w każdym spotkaniu. Pośpiesznie montowany skład nie sprawdził się w rozgrywkach ligowych. W rundzie zasadniczej kaliszanki wygrały tylko trzy spotkania, wszystkie przed własną publicznością. Pozwoliło to na zajęcie ostatniej pozycji i konieczność rozgrywania baraży ze Stalą Mielec. Te również zostały przegrane, w stosunku 4:1. Warto dodać, że podopieczne Mariusza Pieczonki dokonały rzeczy niemal niemożliwej, przegrywając tie-breaka, prowadząc w nim 12:6.