Chciał kończyć karierę. Może być bohaterem u Grbicia

Newspix / Marcin Bulanda / PressFocus / Na zdjeciu: Mateusz Czunkiewicz
Newspix / Marcin Bulanda / PressFocus / Na zdjeciu: Mateusz Czunkiewicz

Myślał o zakończeniu kariery w wieku 21 lat. Siedem sezonów później zadebiutował w reprezentacji Polski. - Aż zakręciła mi się łezka w oku przy śpiewaniu hymnu - mówi Mateusz Czunkiewicz, który może być bohaterem tego sezonu kadrowego.

Korespondencja z Katowic - Arkadiusz Dudziak

Środa była najważniejszym dniem w karierze Mateusza Czunkiewicza. 28-latek przegranym meczem towarzyskim z Ukrainą (2:3) zadebiutował w reprezentacji Polski. Po meczu w rozmowie nie krył radości, bo niewiele brakowało, a od wielu lat byłby już na emeryturze.

- To wielka sprawa. Na końcówce aż zakręciła mi się łezka w oku przy śpiewaniu hymnu. Każdy sportowiec marzy o tym, żeby występować w reprezentacji Polski. Dla mnie to wielka duma i honor. Teraz, jak o tym ci mówię, to mam ciarki. Marzyłem o tym, żeby to spełniło i jestem bardzo szczęśliwy - opowiada libero.

Rychły koniec? Karierę uratował jeden telefon

Był 2018 rok. Mateusz Czunkiewicz miał wtedy zaledwie 21 lat i już wtedy prezentował się całkiem dobrze. Jego Dafi Społem Kielce spadło jednak z PlusLigi. Młody libero szukał więc nowego klubu i nie miał za wiele ofert. Libero otwarcie przyznaje, że rozważał wtedy zakończenie kariery.

ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli

- To był trudny moment w moim życiu. Trochę rzeczy się mi posypało, tych sportowych jak i pozasportowych -  opowiada zawodnik.

Wtedy rozległ się telefon od Krzysztofa Stelmacha, który prowadził Stal Nysa występującą w I lidze. Klub miał ambicje, by awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ostatecznie udało się to w drugim sezonie, a o Czunkiewiczu przypomniały sobie kluby z PlusLigi.

- Miałem jednak ogromne wsparcie od rodziny. Później dostałem telefon od trenera Krzysztofa Stelmacha i Patryka Szczurka, który dał mi nadzieję, że mogę jeszcze grać w PlusLidze i spełnić marzenia o grze w kadrze Polski - opowiada.

Jego pragnienie ziściło się jednak dopiero siedem lat później. Mało kto oczekiwał, że Nikola Grbić powoła w tym roku do kadry Mateusza Czunkiewicza. Statystycznie był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, libero PlusLigi, ale wielu mówiło, że jego wiek może być sporą przeszkodą. W końcu w naszym kraju aż roi się od talentów na tej pozycji.

- Telefon od Grbicia był dla mnie dużym zaskoczeniem, bo mamy w lidze wielu świetnych libero. Oni są też ode mnie młodsi. Chłopaki w środowisku plotkowali, kogo może powołać trener. Nie było mnie w tych rozważaniach. Starałem się nie skupiać, dalej wierzyłem i ostatecznie się udało - przyznaje siatkarz, który od 2020 roku broni barw Ślepska Malow Suwałki.

Czunkiewicz ma taką motywację do gry w kadrze, że nie był w stanie nawet za bardzo odpoczywać podczas swojego urlopu. Już od pierwszego dnia chciał być bowiem gotowy na sto procent.

- Nie złapałem tego oddechu ze względu na to, że po telefonie od Nikoli byłem gotowy już jechać na kadrę. Zrobiłem sobie tydzień wolnego, ale pod koniec już tak mnie nosiło, że aż żona powiedziała, że czas się poruszać. Poprosiłem trenerów o wskazówki na treningi na siłowni, bo już nie mogłem wytrzymać. Bardzo chciałem coś robić, by być gotowym. Tak samo poprosiłem kolegów, by mogli mi w przygotowaniach w hali, by być w jak najlepszej dyspozycji - tłumaczy Czunkiewicz.

"Myśleli, że jestem zakapiorem"

Debiut dla Czunkiewicza był umiarkowanie udany. Indywidualnie zagrał dobre spotkanie, ale nasza kadra, grająca w dość eksperymentalnym składzie, przegrała z Ukraińcami 2:3. Czy libero odczuwał presję w swoim pierwszym spotkaniu w biało-czerwonych barwach?

- Nie tak wymarzyłem sobie debiut. Najważniejsze jest to, że dostałem szansę. Czy koszulka kadrowa sporo waży? Na pewno gra się inaczej, ale nie czułem jakiegoś dużego stresu, a myślałem, że może tak być - opowiada Czunkiewicz.

W tym meczu w czternastce meczowej znalazło się aż siedmiu debiutantów. Czy fakt, że nowych twarzy w kadrze jest aż tak wiele, pomógł mu się zaaklimatyzować?

- Znamy się z boisk. Niektórzy śmiali się ze mnie, że wyglądam na zakapiora, jakiegoś niefajnego gościa. Później dziwili się, że jestem zupełnie inną osobą niż sobie wyobrażali - mówi z uśmiechem 28-latek.

Cel - Filipiny?

W tym roku powołania do reprezentacji z powodu stanu zdrowia nie dostał etatowy libero - Paweł Zatorski. Wydaje się więc, że w podstawowym składzie kadry w najważniejszych meczach będzie występował Jakub Popiwczak.

Prawdziwa walka będzie o miejsce drugiego libero w składzie na turniej finałowy Ligi Narodów, a przede wszystkim na wrześniowe mistrzostwa świata na Filipinach. Oprócz Czunkiewicza o tę pozycję będą bić 19-letni debiutant Maksymilian Granieczny i 21-letni Kuba Hawryluk, który w Biało-Czerwonych barwach rozegrał kilka meczów.

- Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość, nie myślę jeszcze o mistrzostwach świata. Wolę żyć chwilą i korzystać z niej - deklaruje Czunkiewicz.

Jak na razie Czunkiewicz żyje tym, że już niedługo będzie miał okazję sprawdzić się na tle najlepszych. Za kilka dni do kadry dołączą bowiem takie gwiazdy jak Wilfredo Leon, Tomasz Fornal, Kamil Semeniuk czy Jakub Kochanowski, którzy dostali więcej wolnego od trenera ze względu na dłuższy sezon klubowy.

- Poziom treningu będzie kosmiczny z tymi wszystkimi gwiazdami. Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że w ogóle będzie mi dane z nimi trenować, bo trener musi podjąć taką decyzję. Chciałbym dalej się sprawdzać i pokazać swój charakter - podsumowuje Mateusz Czunkiewicz.

Komentarze (3)
avatar
Andy11
29.05.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chyba moim zdaniem są lepsi, ale wszystko w jego rẹkach. Niech pokaże co umie. 
avatar
DrawA
29.05.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Powodzenia !!! 
avatar
Gregorius07
29.05.2025
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Brawo Mateusz! Życie płata różne figle, na szczęście też czasem te dobre. Powodzenia!!! 
Zgłoś nielegalne treści