Od lat spotkania Polski z Brazylią uznawane są za siatkarskie szlagiery. Nie inaczej było w tym przypadku. Canarinhos podeszli do tego starcia w najmocniejszym obecnie składzie, a wicemistrzowie olimpijscy w eksperymentalnym, ale równie mocnym zestawieniu. Dodatkową stawką tego pojedynku była pozycja lidera tabeli Ligi Narodów po dwóch tygodniach fazy zasadniczej.
Zawodnicy Bernardo Rezende podczas turnieju w Chicago odnieśli wcześniej komplet trzech zwycięstw. Biało-Czerwoni z kolei na początek musieli uznać wyższość Włochów, jednak mecze z Kanadyjczykami i Amerykanami kończyli już wygranymi. Na korzyść siatkarzy Nikoli Grbicia przemawiał fakt, że ponownie po ich stronie były trybuny.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Polscy siatkarze brylują w Lidze Narodów. Wspaniała przygoda w Chinach
Lepiej w to spotkanie weszli Brazylijczycy, którzy szybko zbudowali przewagę. Po piątym już punktowym ataku Darlana Souzy uciekli na 9:5, co sprawiło, że Grbić poprosił o pierwszą przerwę. Nasi zawodnicy starali się odrabiać stratę, ale skuteczna gra prowadzących im w tym nie pomagała.
Dopiero z czasem Polakom udało się wyraźnie zbliżyć do rywali. Wszystko za sprawą bloku Sebastiana Adamczyka, który przełożył się na wynik 17:18. Radość z korzystnego rezultatu nie trwała jednak długo. W decydujących fragmentach Canarinhos podkręcili tempo, a dwa skuteczne ataki Darlana dały im wygraną 25:21.
Druga odsłona rozpoczęła się w podobny sposób. Zawodnicy Rezende nie zwalniali tempa i prezentowali solidną postawę w każdym elemencie, a skończona przez Darlana kontra dała im wynik 7:4. Późniejsza gra punkt za punkt była korzystniejsza z punktu widzenia prowadzących. Wicemistrzowie świata kilkukrotnie byli o krok od remisu, jednak rywale nie dali się dogonić.
W środkowej fazie przeciwnicy zwiększyli swoją przewagę do czterech "oczek". Wzięty w tym momencie czas nie okazał się mobilizujący dla Polaków, którzy nadal nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych Canarinhos. Dodatkowo strata naszej ekipy wzrosła do sześciu punktów. Mimo zrywu w końcówce punktowa akcja Darlana ponownie zakończyła seta wynikiem 25:21.
Otwarcie kolejnej partii napawało nadzieją. Po dwóch punktowych blokach Jakuba Nowaka Biało-Czerwoni wyszli bowiem na 6:4. Rywale szybko wrócili jednak do swojej gry i choć zbudowali nawet 4-puntową przewagę, nasza ekipa nie dawała tym razem za wygraną.
Po zepsutym ataku niemal niezawodnego Darlana na tablicy pojawił się remis 14:14. Późniejsza gra punkt za punkt zapowiadała ogromne emocje w decydujących fragmentach. Polacy postanowili jednak rozstrzygnąć kwestię zwycięstwa nieco szybciej. Zanotowali 4-punktową serię, zwieńczoną atakiem Kamila Semeniuka z drugiej linii, i triumfowali 25:21.
Wicemistrzowie olimpijscy dobrą energię utrzymywali od pierwszych piłek czwartego seta. Dość stwierdzić, że po skutecznej akcji Semeniuka nasza drużyna odskoczyła na 7:3. Tym razem to Canarinhos mieli problemy z dotrzymaniem kroku zawodnikom Grbicia, jednak z czasem włączyli się do walki.
Po 5-punktowej serii siatkarze Rezende wyszli nawet na prowadzenie 16:14. Polacy nie zamierzali odpuszczać i pilnowali wyniku, doprowadzając do szalonej końcówki. Nasi siatkarze wysforowali się nawet na czoło, a wszystko za sprawą bloku Artura Szalpuka. Finalnie partia ta rozstrzygnęła się po grze na przewagi. Niestety lepsi w niej okazali się rywale, którzy wygrali 28:26 i zanotowali triumf 3:1.
II tydzień fazy zasadniczej (Chicago):
Brazylia - Polska 3:1 (25:21, 25:21, 21:25, 28:26)
Polska: Komenda, Sasak, Szalpuk, Semeniuk, Jakubiszak, Adamczyk, Czunkiewicz (libero) oraz Śliwka, Nowak, Gomułka
Brazylia: Fernando, Darlan, Honorato, L. Bergmann, Flavio, Judson, Maique (libero) oraz Adriano, Chizoba, Matheus