Korespondencja z Łodzi
Reprezentacja Japonii nie miała łatwej drogi od początku finałów Ligi Narodów. Najpierw w ćwierćfinale trafiła na zespół z Turcji. Po prawdziwym thrillerze, podobnym jak Polek z Chinkami, zespół z Azji zwyciężył 3:2.
W półfinale przeciwniczkami były Brazylijki, czyli drugi największy faworyt obok Włoch do końcowego triumfu w Lidze Narodów. - Brazylia to bardzo silna drużyna. Dużo zmieniają w trakcie meczu, jeśli chodzi o taktykę, a my staraliśmy się na te zmiany odpowiadać. Do tie-breaka było naprawdę blisko, ale gdy one dobrze rozpoczęły piąty set, zupełnie go zdominowały i było nam już ciężko wrócić - podsumował Ferhat Akbas.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Polki podsumowują kapitalne zwycięstwo z Chinkami
- Mimo wszystko mogę powiedzieć, że walczymy naprawdę mocno. Nawet jeśli przegrywamy, to wykonujemy dobrą robotę. Teraz musimy odświeżyć głowę, zregenerować ciało i dać z siebie wszystko przeciwko Polsce - dodał trener reprezentacji Japonii.
Polki za to przegrały ze wspomnianymi Włoszkami, w żadnym secie nie wychodząc nawet z dwudziestu punktów. Turecki szkoleniowiec nie miał okazji oglądać całego tego meczu, bo jego zespół podróżował do Atlas Areny na swój półfinał.
- Większość meczów Polski oglądałem, no i graliśmy ze sobą w ostatnim tygodniu fazy interkontynentalnej. Znamy się bardzo dobrze. To będzie inny mecz, bo jesteśmy jak ogień i woda. Jedna drużyna dominuje przy siatce, druga świetnie radzi sobie w obronie. Zobaczymy, co się wydarzy - przyznał Akbas.
12 lipca podczas turnieju w Japonii gospodynie pokonały Polki 3:1. - Tamta sytuacja była zupełnie inna - byliśmy u siebie, kibice byli po naszej stronie. Teraz gramy w Atlas Arenie, a to bardzo trudne miejsce dla rywali. Polska ma ogromne doświadczenie w meczach o brązowy medal - zauważył, przypominając, że w dwóch poprzednich edycjach ekipa Lavariniego sięgała właśnie po ten krążek.
- Polska jest bardzo silna w bloku, w ataku, a to dla nas duży problem. Grają kompleksowo, mają dużo rozwiązań. Gdy naciskamy skrzydłami, mają podwójną zmianę, zmiany środkowych. To nie jest zespół, który miałby dużo słabych punktów - podkreślił Akbas.
Turecki szkoleniowiec przez dwa sezony prowadził Chemika Police, a później przeniósł się do Eczacibasi Vitra Stambuł. W międzyczasie starał się o pracę trenera reprezentacji Polski. Wybrano na to miejsce Stefano Lavariniego, a Akbas współpracował z reprezentacją Turcji. Teraz, kiedy rozstał się z Eczacibasi, na pełen etat pracuje właśnie w kadrze Japonii.
– Znam bardzo dobrze większość zawodniczek, a szczególnie Agnieszkę Korneluk, Martynę Łukasik i Martynę Czyrniańską, bo pracowałem z nimi, przeciwko pozostałym zdarzało się grać moim drużynom. Teraz to już nie jest przewaga. Wszyscy się znają bardzo dobrze. Tu nie chodzi już o taktykę czy zaskoczenie. Liczy się jakość – i to, jak zagramy - przyznał.
Po pokonaniu Turczynek Akbas przyznał, że Łódź jest dla niego szczęśliwa i lubi tu rywalizować. Mimo porażki w półfinale nie traci sympatii do tego miejsca. – Może dlatego właśnie ten mecz trwał pięć setów. To się nie kończy - gramy dalej - spuentował.
Początek meczu o brązowy medal o godz. 16:00. Finał rozpocznie się o godz. 20:00, a zagrają w nim Brazylia i Włochy.
Ale to nie musi mieć znaczenia.
Jednak faworyt Czytaj całość