MŚ: Faworytki nie zawiodły. Uzupełniły stawkę półfinalistek

Getty Images /  Mustafa Hatipoglu /Anadolu  / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Turcji
Getty Images / Mustafa Hatipoglu /Anadolu / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Turcji

Reprezentantki Turcji uzupełniły skład półfinalistek mistrzostw świata 2025 siatkarek. Podopieczne Daniele Santarelliego pokonały Amerykanki 3:1.

Faza ćwierćfinałowa mistrzostw świata siatkarek dobiegła końca. W ostatnim meczu o awans do najlepszej czwórki turnieju i dołączenie do Japonek, Włoszek i Brazylijek walczyły Turczynki z Amerykankami.

Faworytkami w tym starciu były podopieczne Daniele Santarelliego. Obecne mistrzynie Europy dotarły do tej fazy turnieju bez straty choćby jednego seta. Reprezentantki Stanów Zjednoczonych z kolei "zgubiły" dwie partie i, delikatnie mówiąc, nie prezentowały dotychczas najwyższej formy.

ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Tak Stysiak zareagowała na zmianę. "Kopałam w ławkę"

Turczynki wyszły na ćwierćfinałowe starcie naładowane. Od początku po ich stronie widoczna była ogromna moc w ataku. Szybko wypracowały pięciopunktową przewagę (7:2). Amerykanki wyglądały na nieco przestraszone zaistniałą sytuacją. Ich pierwsza akcja nie istniała.

Kolejne minuty nie przyniosły żadnej zmiany w przebiegu meczu. Tureckie zawodniczki kapitalnie spisywały się w systemie blok-obrona. Siatkę zamurowała totalnie Eda Erdem. 38-latka ze Stambułu przygotowała na mistrzostwa globu wyśmienitą formę. W premierowej partii to potwierdziła - zanotowała aż pięć punktowych bloków.

Pierwszy set padł łupem faworyzowanej ekipy, która zupełnie zdominowała rywala w każdym elemencie. Początek kolejnej partii również należał do niej (5:2). Podopieczne Erika Sullivana się jednak nieco otrząsnęły i szybko doprowadziły do remisu (6:6).

Od tego momentu oglądaliśmy zdecydowanie najbardziej wyrównane starcie. Do ataku przy stanie 13:33 ponownie ruszyły reprezentantki Turcji. Uzyskały trzypunktową przewagę. Prowadziły 19:16 i wydawało się, że pewnie zmierzają po prowadzenie 2:0.

Nic bardziej mylnego. Amerykanki się nie poddały i zawiązały znakomitą serię. Wywalczyły aż siedem punktów z rzędu. "Z niczego" wyrównały wynik spotkania i to pomimo dalszej kosmicznej grze Erdem w bloku.

Taki stan rywalizacji mocno podrażnił ekipę Santarelliego. Od startu trzeciego seta znów podniosły poziom gry. Dobrze w ofensywnie prezentowała się Melissa Vargas, ale to nie ona była liderką zespołu. Tę rolę przejęła Ebrar Karakurt. Kontrowersyjna przyjmująca była po prostu znakomita zarówno w ataku, jak i przyjęciu.

W czwartej partii Amerykanki próbowały doprowadzić do tie-breaku. Nie były od tego daleko, bowiem remisowały z Turczynkami przy stanie 18:18. W końcówce zabrakło im liderki. Madison Skinner grała nieskutecznie. Ponadto przyjęcie zespołu nie pozwoliło na uruchomienie środka, który stanowi silną broń reprezentacji USA.

Karakurt i Vargas poprowadziły zespół do awansu do strefy medalowej mistrzostw świata. W niej zmierzą się z Japonkami, z którymi przegrały w ćwierćfinale tegorocznej Ligi Narodów. Wtedy jednak Turczynki były w zdecydowanie słabszej formie.

USA - Turcja 1:3 (14:25, 25:22, 14:25, 23:25)

Komentarze (3)
avatar
kedzior
5.09.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak ma się w składzie dwóch facetów to nic dziwnego 
avatar
wiesław w
5.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Piękni ci chłopcy w drużynie Turczynek . 
avatar
Kazimierz Wieński
5.09.2025
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
Niech nasz NIEMOTY zobaczą wreszcie jak grają inne drużyny !!!! 
Zgłoś nielegalne treści