Aż sześć spośród 10 najlepszych zespołów tegorocznej edycji Ligi Narodów pożegnało się z rywalizacją po fazie grupowej mistrzostw świata. Wyniki, jakie padły dotychczas na turnieju rozgrywanym na Filipinach, wielokrotnie były sensacyjne. Potwierdzeniem tego jest obecność w najlepszej szesnastce takich ekip, jak Belgia, Finlandia, Tunezja Czechy i Portugalia, czyli zespołów, które w ostatnich latach nie występowały nawet w elitarnej VNL. Krok od sprawienia sensacji byli Filipińczycy, awans w ostatniej chwili wyszarpali im gracze Iranu.
Zdaniem Kamila Rychlickiego pogrom faworytów na tegorocznym mundialu nie jest przypadkowy. Reprezentant Włoch uważa, że przyczyn należy upatrywać w niedawno rozgrywanym turnieju finałowym Ligi Narodów.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Zobacz, co się działo na meczu Polaków. "Pomagają nam"
- To raczej nie jest przypadek, że aż tak wiele drużyn, które grały niedawno w finałach Ligi Narodów w Ningbo, w Manili pożegnało się z mistrzostwami już po fazie grupowej. Oczywiście łatwiej jest mi teraz o tym mówić, bo my akurat zostaliśmy w turnieju, ale ja uważam, że to jest właśnie piękno sportu. Fajnie, że są takie niespodzianki, większość z tych drużyn przecież zasłużenie awansowała, bo prezentowała fajną siatkówkę - powiedział Kamil Rychlicki, atakujący reprezentacji Włoch i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, cytowany przez serwis plusliga.pl.
Zdaniem doświadczonego atakującego powodów takiego stanu rzeczy może być kilka. Jednym z nich jest fakt, że tegoroczny turniej poza prestiżem nie gwarantuje miejsca na kolejnych igrzyskach olimpijskich. Części zawodnikom może więc brakować motywacji, w przeciwieństwie do zespołów, dla których sam udział w mundialu jest sporym sukcesem.
- Ciężko mi teraz powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Myślę, że parę aspektów mogło odegrać swoją rolę. Po pierwsze, może trochę zmęczenie, przede wszystkim mentalne, bo większość tych topowych drużyn i graczy z czołowych reprezentacji świata gra przecież bez przerwy o jakieś trofea. Nie wszyscy też dobrze weszli w turniej, a wiadomo, że trochę inaczej gra się mecze grupowe niż takie o stawkę, gdzie trzeba wygrać - powiedział Rychlicki.
W jednym z wywiadów ten aspekt podkreślał też Nikola Grbić. Selekcjoner polskiej kadry przyznał, że nie zawsze zaskakujący wynik jest efektem słabszej postawy faworyta.
- To nie jest tak, że zespoły faworyzowane grają na tym turnieju źle, tylko bardziej tak, że ich niżej notowani przeciwnicy grają tak dobrze. Każdy z tych zespołów niżej notowanych gra z faworytem swoją najlepszą siatkówkę i trzeba być na to przygotowanym - przyznał Serb.