Biało-Czerwoni w trzech setach pokonali Turków w ćwierćfinale mistrzostw świata 2025. Kapitan reprezentacji Polski, Bartosz Kurek przyznał, że wbrew pozorom nie było to w stu procentach kontrolowane zwycięstwo. Docenił postawę rywali, którzy pomimo absencji Efe Mandiraciego nie poddawali się i walczyli o każdą piłkę.
- Turecki rozgrywający zaskoczył nas parę razy i cały czas walczyliśmy, żeby im się przeciwstawić, żeby zbudować dobry blok. W drugim secie grali na niesamowitym procencie w ataku. Zagrali nieźle, ale my po prostu dzisiaj byliśmy zespołem, który nie wybacza błędów. Walczyli do końca i musieliśmy utrzymywać koncentrację w każdym secie do końca - ocenił Bartosz Kurek.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Sceny w galerii. Tłumy czekały na Fornala i Kochanowskiego
We wspomnianej drugiej partii reprezentacja Turcji odrobiła straty i zbliżyła się na różnicę jednego punktu. Wówczas jednak reprezentacja Polski jako kolektyw zachowała spokój i wykorzystała doświadczenie, którego w kluczowym momencie zabrakło przeciwnikom.
- Wyszło nasze doświadczenie w tego typu meczach. Przecież to nie było genialne spotkanie w naszym wykonaniu, ale trochę przez lata nauczyliśmy się rozgrywać takie mecze. Trochę spotkań po drodze przegraliśmy, żeby móc się ich nauczyć. I to doświadczenie w tego typu meczach mogło zaważyć. Kiedy nerwy opadają, wychodzi też klasa zawodników, wychodzi ich jakość i zespołowość. Myślę, że tą zespołowością dzisiaj dominowaliśmy - opowiedział kapitan reprezentacji Polski.
Zwycięstwo nad Turcją oznacza, że po raz czwarty z rzędu Polacy awansowali do najlepszej czwórki na mundialu. W półfinale czeka ich bardzo trudne spotkanie z obrońcami tytułu, Włochami, którzy w ćwierćfinale w świetnym stylu pokonali reprezentację Belgii. W tym roku podopieczni Nikoli Grbicia mierzyli się dwukrotnie z rywalami z Półwyspu Apenińskiego. W drugim tygodniu Ligi Narodów w Chicago 3:2 wygrali Włosi, z kolei w meczu o złoto tychże rozgrywek to Polacy świętowali zwyciężając 3:0.
- Cieszę się bardzo. Można było się spodziewać, że w końcu na nich trafimy. Dobrze, że na tym etapie w turnieju, bo poprzeczka powędruje naprawdę super wysoko i będziemy musieli zagrać bardzo dobrze, żeby móc się im przeciwstawić i myśleć o jakimś dobrym rezultacie - przyznał szczerze Bartosz Kurek.