Korespondencja z Filipin - Arkadiusz Dudziak
Reprezentacja Polski musi porzucić marzenia o złocie mistrzostw świata przynajmniej na kolejne dwa lata. W półfinale Biało-Czerwoni przegrali z Włochami 0:3. Trzeba sobie powiedzieć to otwarcie: Italia grała zdecydowanie lepiej, mądrzej, bardziej cierpliwie, co w kluczowych momentach pozwalało jej rozstrzygać akcje na swoją korzyść.
- Fenomenalna gra Włochów w obronie dużo zmieniła. Wiedzieliśmy, że są w bardzo dobrej dyspozycji na tym turnieju. Czasem wykonywaliśmy rzeczy dobrze, ale oni grali jeszcze lepiej. Zabrakło trochę szczęścia, ale ono sprzyja lepszym. Inaczej sobie to wyobrażaliśmy i musimy przełknąć gorycz porażki - opowiada rozgrywający Polaków Marcin Komenda.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Zobacz, co się działo na meczu Polaków. "Pomagają nam"
Ta przegrana boli, bo Polacy na początku każdego z setów mieli przewagę. W pierwszym prowadzili 11:7, w drugim 5:2, w trzecim 14:9. Dlaczego za każdym razem je tracili?
- Robiliśmy głupie błędy. Były nerwowe zagrania, dużo momentów, gdzie nie prezentowaliśmy najwyższej dyspozycji. Rywale wywierali ogromną presję na zagrywce, w systemie blok-obrona i trudno nam się grało. Włosi wypracowali sobie te pogonie. Byli bardziej cierpliwi, lepiej zorganizowani w obronie - wylicza rozgrywający reprezentacji Polski.
Dla Biało-Czerwonych ten mecz był dodatkowo trudny, ponieważ musieli zagrać bez swojego lidera. W sobotę rano okazało się, że w meczu nie będzie mógł zagrać Bartosz Kurek. Jedynym atakującym w tym spotkaniu był Kewin Sasak, który po bardzo słabym pierwszym secie zagrał przyzwoite spotkanie. Zdobył 9 punktów przy 40 proc. skuteczności w ofensywie.
- Zawsze uraz to przykra rzecz. To druga kontuzja, która kogoś wykluczyła podczas tego turnieju. Jeżeli tak ważne osoby wypadają, to zawsze boli. Chcieliśmy zrobić wszystko, by zrównoważyć brak Bartka. Kewin Sasak robił, co mógł. Przegraliśmy jako cała drużyna - podsumowuje Marcin Komenda.
W niedzielę Biało-Czerwoni powalczą o godz. 8:30 zagrają o brąz reprezentacją Czech. Czy będzie trudno pozbierać się mentalnie po tej dotkliwej porażce?
- Trudno będzie zaakceptować przegraną. Zrobimy wszystko, żeby wrócić z tego turnieju z medalem. Nie po to pracowaliśmy, żeby wyjechać z Filipin z niczym. Zrobiliśmy dużo dobrej roboty, choć Włosi byli lepsi. Jeżeli skończymy z brązem, to nie będziemy mogli powiedzieć, że to był nieudany turniej - podsumowuje Marcin Komeda.