Polski siatkarz, Wilfredo Leon, ujawnił swoją filozofię w podcaście "W cieniu sportu" prowadzonym przez Łukasza Kadziewicza. Siatkarz przyznał, że przestał cieszyć się z drugich miejsc. Jak wyjaśnia, wszystko zaczęło się w Zenicie Kazań.
- Mieliśmy spotkanie w Sankt Petersburgu w firmie Gazprom z głównym prezesem. Czekając na niego, trzymaliśmy trzy złote medale i jeden srebrny. Pamiętam jego pytanie: "ale czemu to nie są cztery złote medale?" - zdradził Leon.
ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki zrównał z ziemią freak fighty. "Nie chciałbym przynieść wstydu"
Podejście to Leona utrwaliło się również podczas gry w Sir Susa Vim Perugia, gdzie wysokie wymagania stawiał właściciel klubu, Gino Sirci.
- Gdy było drugie miejsce, od razu pojawiało się pytanie "co to jest za medal?". Tłumaczyliśmy, że było ciężko, że zawodnicy byli kontuzjowani, ale odpowiedź brzmiała "mnie to nie interesuje" - dodał przyjmujący.
Leon odniósł się także do ostatniego sukcesu Polaków, srebrnego medalu olimpijskiego w Paryżu 2024. - Jak za każdym razem czujesz takie ciśnienie, to miałem już zawsze w głowie to, że trzeba walczyć o pierwsze miejsce, bo za drugie nie ma satysfakcji, a trzecie - nie ma takiego tematu - przyznał.