Siatkarze ZAKSY w starciu z Cuprum byli zdecydowanym faworytem i to mimo absencji kontuzjowanego Mateusza Czunkiewicza. Kędzierzynianie wygrali dwa mecze więcej od rywali, jednak aspiracje ekipy trenera Gianiego sięgają play-off. W tej sytuacji trudno było uznać, że dziewiąte miejsce zajmowane przez zespół przed niedzielnym meczem, odzwierciedlało potencjał drużyny. Co innego w przypadku gorzowian, którzy przed sezonem byli niepewni przyszłości i wskazywani do gry o utrzymanie w elicie.
Początek seta dość niespodziewanie należał jednak do przyjezdnych. Znakomicie prezentował się Kania, bardzo solidni na skrzydłach byli Kwasowski i Chizoba. Po krótkiej wymianie ciosów Cuprum zaczął budować przewagę, która w połowie partii sięgała nawet 5 punktów (9:14). Miejscowi starali się odpowiedzieć, jednak Grobelny w ataku był zupełnie bezradny (17:22). Sytuację próbowali ratować Szymański i Rychlicki. Ten drugi w końcówce odpalił zagrywką, ze stanu 18:23 doprowadzając do remisu. W grze na przewagi kędzierzynianie przypieczętowali wygraną za sprawą Grobelnego.
ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces
W drugim secie Miedzowi byli bardziej konsekwentni w swojej grze. Gorzowianie rozpoczęli od kilkupunktowego prowadzenia i tym razem skutecznie utrzymywali inicjatywę (5:9). I co ciekawe, mimo braku wsparcie ze strony Chizoby, który kompletnie nie radził sobie w ataku. Za dwóch na boisku harował za to Kwasowski, który kończył niemal wszystkie piłki (11:16). 35-latek mógł liczyć na wsparcie Henno, bez tego byłoby bowiem krucho, zwłaszcza wobec niewielkiego wsparcia ze strony środkowych (19:22). Na szczęście dla gości swoje problemy miała również ZAKSA. Nie zawodzili co prawda Rychlicki i Szymański, ale ten duet, wspierany przez Jakubiszaka, nie wystarczył do uratowania seta.
W trzecim secie podrażnieni gospodarze przez dłuższy czas bezskutecznie próbowali odzyskać kontrolę. Do połowy seta wynik oscylował jednak w okolicach remisu. Gorzowianom nie pomagała kapitalna dyspozycja w ataku Henno oraz środkowych, Niemca i Kani. Zawodzili bowiem liderzy, Chizoba i Kwasowski, nie pomogło też wejście Gąsiora (14:14). Przełom nastąpił w momencie, kiedy w polu zagrywki pojawił się Isaacson. Amerykanin do doskonałego rozegrania dorzucił kapitalną zagrywkę, którą rozbił rywali (20:15). ZAKSA po wypracowaniu przewagi, w końcówce tylko dopełniła dzieła.
Gorzowianie nie ostawali od ZAKSY, brakowało im jednak stabilności na dystansie całego meczu. Potwierdziło się to w czwartym secie, w którym przez dłuższy czas gra toczyła się punkt za punkt. Z biegiem czasu inicjatywę zaczęła jednak przejmować ZAKSA, wykorzystujac niemoc gorzowskich skrzydłowych (16:12). W ekipie gospodarzy niemal wszystko z kolei funkcjonowało jak należy. Niemal, bowiem zaciął się w ataku Rychlicki, godnie zastąpił go jednak Jakubiszak. Znakomicie prezentował się takze Grobelny, wysoki poziom utrzymał też Szymański. W obronie natomiast Fijałek potwierdził, że z powodszeniem może zastąpić Czunkiewicza. W efekcie gospodarze triumfowali 25:19 i 3:1 w całym meczu.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - KGHM Cuprum Lubin 3:1 (27:25, 21:25, 25:20, 25:19)
ZAKSA: Isaacson, Grobelny, Stajer, Rychlicki, Szymański, Jakubiszak, Fijałek (libero) oraz Rećko, Szymura, Kraj, Krawiecki.
Cuprum: Henno, Niemiec, Thiago, Kania, Chizoba, Kwasowski, Embiec (libero) oraz Gąsior, Rejno, Maqciejeweicz.
MVP: Rychlicki (ZAKSA)