O sile danej ligi świadczą również zagraniczni gracze występujący w niej. W Polsce nie ma zbyt wiele gwiazd światowej siatkówki. Nie licząc niezłych, ale też nie najmłodszych już stranieri ze Skry Bełchatów: Stephane Antigi (34 lata) oraz Miguela Falasci (37), a także Białorusina Aleha Akhrema i Rosjanina Pawła Abramowa nie znajdziemy żadnych znanych i utytułowanych obcokrajowców. Wciąż bardzo często do naszej ligi trafiają mało znani gracze z zagranicy. Brazylijczycy: Ferreira, Marcelo oraz Paulo, trafili do Wielunia i Olsztyna chyba tylko ze względu na swój paszport. Rafael Redwitz, tak często chwalony rozgrywający rzeszowskiej Resovii trafił do naszej ligi z bardzo słabej przecież Yogi Volley. I to było widać wyraźnie w pucharowym starciu w LM z włoskim Trentino. Pojedynek: Rafael kontra Raphael zdecydowanie wygrał ten drugi.
W starciach z silniejszymi rywalami polskie zespoły zwykle odpadają dosyć szybko. Jastrzębie zajęło ostatnie miejsce w grupie. Resovia też nie wykorzystała swoich szans w Trentino, trudno, więc oczekiwać, żeby wygrała w Rzeszowie cztery sety z jednym z najlepszych zespołów na świecie. ZAKSA w Pucharze CEV ograła co prawda Coprę 3:1, ale co z tego, skoro tutaj prawdziwa gra miała miejsce tylko w I secie, a ten padł łupem zespołu z Piacenzy (pierwszy mecz wygrali 3:0). Wiadomo jak Włosi mogli potraktować dalej ten mecz: jak chcecie to sobie ogórki wygrywajcie, my swoje zrobiliśmy, więc nie będziemy się przemęczać.
W Polsce często zapomina się także o sile ligi greckiej. A przecież grają w niej większe gwiazdy niż u nas: Ivan Milijkovic, Paweł Zagumny, Liberman Agamez, Guillaume Samica, Andrej Żekow, Bojan Jordanow czy Israel Rodriguez. W europejskich pucharach również zachodzą dalej od nas. Można wspomnieć chociażby o Iraklisie Saloniki, który w ubiegłym sezonie zajął 2. miejsce w Lidze Mistrzów. A przecież są jeszcze Olympiakos, Patras czy Panathinaikos, który w tym sezonie dwukrotnie nie dał szans Jastrzębskiemu Węglowi. Sukcesów polskich drużyn w ostatnich latach natomiast nie było. Bo za taki z pewnością nie można uznać drugiego miejsca w niezbyt prestiżowym Pucharze Challenge, gdzie Jastrzębie przegrało w finale z Turkami. Dwa lata temu Skra Bełchatów zajęła 3 pozycję w LM, ale chyba tylko dlatego, że sama zorganizowała turniej finałowy. Jak będzie w tym roku i czy Bełchatowianie poprawią ten wynik? Zobaczymy, z pewnością czeka ich ciężkie zadanie.
Dlatego przed kolejnym sezonem (transferowym) prezesi polskich klubów powinni pamiętać, że rozwój medialny naszej ligi powinien iść w parze z rozwojem sportowym, dlatego w PlusLidze potrzeba coraz więcej graczy klasy Antigi czy Abramowa. Europejskie puchary pokażą w którym miejscu znajduje się nasza siatkarska ekstraklasa.