Pierwszy set sobotniego spotkania był prawdziwą katastrofą w wykonaniu Resovii, która na boisku zachowywała się tak, jak w drugiej i trzeciej partii środowego spotkania z Trentino Volley. Po dwóch autowych atakach Marcina Wiki gospodarze przegrywali 5:8 na pierwszej przerwie technicznej. Później, po błędach miejscowych w przyjęciu, które skutkowały niedokładnymi wystawami, piłki na aut posyłali najpierw Grzegorz Kosok, a chwilę później Mikko Oivanen i było już 14:9 dla Akademików.
W dalszej części partii Resovia nie podjęła walki z rywalem. Kolejne błędy popełniali natomiast Marcin Wika i Aleh Akhrem. W pewnym momencie drużyna Mariusza Sordyla prowadziła już nawet 20:14. Na boisku pojawili się co prawda Mateusz Mika i Krzysztof Gierczyński, ale zmiany były zbyt późne, by mogły odmienić grę gospodarzy w tej partii.
Już na początku drugiej partii Dawid Gunia popisał się pojedynczym blokiem na Akhremie, ale z minuty na minutę Resovia spisywała się coraz lepiej. Gra gospodarzy co prawda wciąż daleka była od ideału, ale wreszcie dobrze spisywali się Wika i Ahkrem, którzy pomimo bardzo słabego pierwszego seta zostali przez trenera Ljubo Travicę desygnowani do gry również w drugiej odsłonie spotkania.
Na pierwszej przerwie technicznej rzeszowski zespół prowadził jednym oczkiem, a dwa udane bloki pozwoliły mu zwiększyć swoją przewagę nad rywalem do dwóch punktów (11:9). Po dwóch błędach Akademików Resovia na drugiej przerwie technicznej przeważała już 16:13. Chociaż po drugiej stronie siatki dwoił się i troił eks-resoviak, Tomasz Józefacki przyjezdni nie byli w tej partii w stanie dogonić gospodarzy.
W trzecim secie rzeszowski zespół wreszcie pokazał siatkówkę na wysokim poziomie. Gospodarze momentalnie uzyskali 2-3 punktowe prowadzenie i wraz z przebiegiem partii powiększali swoją przewagę nad rywalem. Zarówno na pierwszej, jak i na drugiej przerwie technicznej Resovia miała na swoim koncie dwa razy więcej punktów niż AZS. Chociaż trener Sordyl zdecydował się na znaczne roszady w składzie (na boisku pojawili się Wojciech Winnik, Maciej Kusaj i Tomasz Tomczyk), w tym secie gości nie byli już w stanie zagrozić dobrze spisującym się rzeszowianom i ostatecznie przegrali 14:25.
Akademicy z Warmii i Mazur nie zamierzali jednak odpuszczać i secie czwartym znowu sprawili masę kłopotów rzeszowskim siatkarzom. Resovia pierwszy punkt w tej partii zdobyła dopiero wtedy, kiedy AZS miał już na swoim koncie cztery oczka. Gospodarze do przerwy technicznej zniwelowali co prawda stratę do rywala do dwóch punktów, ale do remisu doprowadzili dopiero kilka minut później, po udanym bloku na Pawle Siezieniewskim (11:11).
Goście odpłacili jednak pięknym za nadobne - dwa razy powstrzymali blokiem rzeszowskiego asa - Mikko Oivanena i ponownie odskoczyli na trzy punkty (11:14). Na szczęście dla Resovii, tuż po drugiej przerwie technicznej na zagrywce stanął Wojciech Grzyb, który swoim serwisem sprawił masę kłopotów olsztyńskim przyjmującym. Drużyna Ljubo Travicy nie tylko doprowadziła do remisu, ale wyszła nawet na prowadzenie 19:16. To wyraźnie dodało skrzydeł miejscowym, którzy zwycięstwa w tym secie, a co za tym idzie w całym meczu, już nie wypuścili z rąk.
Asseco Resovia Rzeszów - AZS UWM Olsztyn 3:1 (19:25, 25:20, 25:14, 25:20)
Resovia: Redwitz, Grzyb, Kosok, Ahkrem, Wika, Oivanen, Ignaczak (libero) oraz Papke, Ilić, Mika, Gierczyński
Olsztyn: Oczko, Gunia, Paulo Pinto, Marcelo, Siezieniewski, Józefacki, Andrzejewski (libero) oraz Kusaj, Tomczyk, Winnik
Sędziowie: Wojciech Maroszek, Piotr Król
MVP: Mikko Oivanen