Do końca rundy zasadniczej pozostały jedynie dwie kolejki, a w czołówce tabeli PlusLigi wciąż wiele znaków zapytania. Za wyjątkiem PGE Skry Bełchatów, która zagwarantowała już sobie pierwsze miejsce przed fazą play-off, wszystko pozostaje w dalszym ciągu sprawą otwartą. Jak na razie w najlepszej pozycji znajdują się kędzierzynianie, którzy z dorobkiem trzydziestu trzech "oczek" plasują się na drugiej pozycji. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha czują jednak na swoich plecach oddech zarówno Jastrzębskiego Węgla, jak i Resovii Rzeszów, które z pewnością nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.
Niedzielne spotkanie, jak przystało na pojedynki obu ekip zapowiadają się niezwykle interesująco z kilku względów. Kędzierzynianie za wszelką cenę będą chcieli obronić drugą pozycję w kontekście zbliżającej się rundy play-offy, gospodarze z kolei ostatnio nie zachwycają swoją formą i zrobią wszystko, aby przełamać złą passę. W trzech ostatnich pojedynkach częstochowianie musieli uznać wyższość bezpośrednich rywali w walce o czołowe lokaty, PGE Skry Bełchatów, Resovii Rzeszów oraz Jastrzębskiego Węgla, co w rezultacie kosztowało ich spadek z trzeciej pozycji na piątą. Tuż za plecami zespołu Grzegorza Wagnera czai się dodatkowo bydgoska Delecta, w związku z czym każda zdobycz punktowa w dwóch ostatnich spotkaniach kończących rundę zasadniczą, będzie dla "Akademików" na wagę złota.
"Biało-zielonych" czeka jednak trudne zadanie, bowiem w ostatnim czasie częstochowski zespół nękają dodatkowo problemy zdrowotne, które swoje apogeum osiągnęły podczas ostatniego spotkania w Jastrzębiu. Kontuzje i choroby zdziesiątkowały zespół do tego stopnia, że trener Grzegorz Wagner przez kilka ostatnich dni miał do swojej dyspozycji zaledwie ośmiu zawodników. Z mniejszymi, bądź większymi urazami ostatnio borykali się Wojciech Gradowski, Fabian Drzyzga, Łukasz Wiśniewski, czy Bartosz Janeczek, który jednak doszedł do pełni sił i w niedzielnym spotkaniu wspomoże już swój zespół. Jakby tego było mało, plaga kontuzji w dalszym ciągu zbiera swoje żniwo i na problemy zdrowotne zaczęli narzekać również Andrzej Wrona oraz Toni Kankaanpaa. Częstochowianie nie składają jednak broni i mimo przeciwności losu zapowiadają, że w niedzielnym pojedynku nie odpuszczą i rzucą na szalę wszystkie swoje możliwości.
Zupełnie na przeciwległym biegunie znajdują się natomiast podopieczni Krzysztofa Stelmacha. W kędzierzyńskiej ekipie panuje zgoła odmienna atmosfera. Kędzierzynianie ostatnio spuścili nieco z tonu, jednak nawet pomimo słabszej formy konsekwentnie gromadzą kolejne punkty i w ligowej tabeli znajdują się na drugiej pozycji. W odróżnieniu od częstochowskiej ekipy w zespole z Opolszczyzny żaden z zawodników nie narzeka na urazy, dzięki czemu trener, Krzysztof Stelmach ma pełne pole manewru i będzie mógł posłać do boju swoje najcięższe "armaty" w postaci Jakuba Jarosza, Michała Ruciaka, czy Tuomasa Sammuelvo, który w ostatnich pojedynkach wyrasta na pierwszoplanową postać w zespole.
Kędzierzynianie doskonale zdają sobie sprawę z rangi i wagi niedzielnego spotkania, bowiem druga pozycja w obliczu dobrej dyspozycji Jastrzębskiego Węgla oraz Asseco Resovii Rzeszów wisi na włosku i każda strata punktowa może okazać się dla ZAKSY niezwykle kosztowna. - W żaden specjalny sposób się nie mobilizujemy. Dużo potu wylewamy na treningach, solidnie na nich pracujemy i myślę, że to przyniesie efekt. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że gramy o utrzymanie pozycji wicelidera. Mimo to, podejdziemy do tego meczu bez żadnej presji - podkreśla kapitan zespołu, Michal Masny cytowany na łamach oficjalnej witrynie kędzierzyńskiego klubu.
W pierwszej części sezonu górą w pojedynku obu ekip okazali się kędzierzynianie, którzy po niezwykle dramatycznym spotkaniu triumfowali 3:2. Aspekt sportowy zszedł jednak wówczas na dalszy plan w obliczu dramatu Dawida Murka, który doznał fatalnej w skutkach kontuzji nogi i do końca sezonu nie zobaczymy go już na parkiecie. - Tym razem również spodziewamy się wyrównanej walki. Może i nasi przeciwnicy mają jakieś problemy, ale zagrają u siebie i na pewno mocno wspierać ich będą tamtejsi kibice - dodaje słowacki rozgrywający.
Początek niedzielnej potyczki przewidziano na godzinę 14.45, a bezpośrednią transmisję zapowiedziała stacja Polsat Sport.