Czwarty raz bez punktów - relacja ze spotkania Domex Tytan AZS Częstochowa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Koncentracja, doświadczenie, a także równy poziom gry okazały się kluczem do zwycięstwa kędzierzyńskiej ZAKSY. Zawodnicy Krzysztofa Stelmacha pewnie pokonali osłabiony chorobami Domex Tytan AZS Częstochowa. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Jakub Jarosz.

Domex Tytan AZS Częstochowa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (18:25, 25:23, 12:25, 21:25)

AZS: Kardos, Nowakowski, Wierzbowski, Mikołajczak, Wrona, Łuka, Zatorski (libero) oraz Janeczek, Wiśniewski, Gradowski

ZAKSA: Masny, Gładyr, Sammelvuo, Jarosz, Szczerbaniuk, Ruciak, Mierzejewski (libero) oraz Pilarz, Witczak, Kaźmierczak, Martin

MVP Jakub Jarosz

Do pojedynku przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle podopieczni przystąpili w niepełnym składzie. Z powodu chorób w meczowej dwunastce nie znaleźli się Fabian Drzyzga i Toni Kankaanpää. W składzie gości nastąpiła tylko jedna zmiana: Wojciecha Kaźmierczaka zastąpił Robert Szczerbaniuk. Mimo osłabień kibice obu drużyn liczyli na spotkanie godne miana "świętej wojny".

I rzeczywiście, po pierwszych minutach meczu można było powiedzieć, że to kolejny etap częstochowsko-kędzierzyńskiej wojny: po obu stronach siatki panowała zacięta i wyrównana walka, której początkowo przewodzili gospodarze. W szczególności było to widoczne we współpracy Marka Kardoša z Krzysztofem Wierzbowskim - przyjmujący Akademików cieszył się zaufaniem ze strony rozgrywającego, co skutecznie wykorzystywał poprzez zdobywanie punktów. Sytuacja uległa zmianie po pierwszej przerwie technicznej. Częstochowianie zaczęli się mylić, a do akcji w obozie przeciwnika raz po raz zaczął wkraczać Jakub Jarosz wspierany przez Michała Ruciaka. Przewaga ZAKSY rosła z każdą kolejną piłką i nawet pojawienie się na boisku Bartosza Janeczka nie zmieniło przebiegu tej partii, wygranej przez podopiecznych Krzysztofa Stelmacha.

Dopingowani przez publiczność zgromadzoną w Hali Polonia częstochowianie dobrze rozpoczęli drugiego seta od asowej zagrywki Marka Kardoša. Wkrótce rywale zaczęli popełniać błędy, a Akademicy mogli spokojnie wypracowywać przewagę punktową. Cztery oczka więcej pozwalały na odrobinę oddechu. Ta jednak nie mogła trwać wiecznie - w końcówce seta kędzierzynianie usiłowali dogonić gospodarzy, przez co do gry wkradło się trochę nerwów. Ostatecznie jednak biało-zieloni nie pozwolili na zabranie zwycięstwa w drugiej odsłonie.

1:8 - taki wynik widniał na tablicy podczas pierwszej przerwy technicznej. Częstochowianom nie wychodziło nic, podczas gdy ich przeciwnikowi wszystko. Duża ilość błędów niewymuszonych w pierwszych akcjach sprawiła, że zawodnicy spod Jasnej Góry nie byli w stanie podjąć próby dogonienia kędzierzyńskiej ZAKSY. A ta punktowała bezlitośnie zwiększając przewagę. Po pewnym czasie podopieczni Krzysztofa Stelmacha po prostu bawili się grą i sporo ryzykowali zagrywką czy w ataku, mając świadomość, że mogą sobie na to pozwolić.

W ostatniej odsłonie Akademicy zerwali się jeszcze do walki, ale szybko zostali utemperowani przez kędzierzynian. Przewaga, doświadczenie i siatkarskie szczęście tego dnia były po ich stronie. Gospodarze nie byli w stanie w pełni zaprezentować swoich atutów. Element, w jakim byli lepsi, to przyjęcie, a ciężko nim zdobywać punkty.

Komentarze (0)