Drużyna wicelidera rozgrywek Plus Ligi Kobiet do meczu z Budowlanymi przystąpiła w pełni skoncentrowana. Pomny wydarzeń jakie miały miejsce kilka godzin wcześniej trener Mistrzyń Polski do boju posłał najsilniejszy skład jakim obecnie dysponuje. W porównaniu z meczem półfinałowym w składach nastąpiła jedna zmiana. Zamiast Doroty Pykosz w ekipie Mineralnych na boisku w wyjściowej szóstce pojawiła się Sylwia Pycia.
Pierwsza partia rozpoczęła się dość niespodziewanie od prowadzenia Budowlanych, które dzięki dobrej grze w ataku Małgorzaty Niemczyk i Katarzyny Zaroślińskiej objęły prowadzenie 5:0. W tym momencie po raz pierwszy o czas poprosił trener Serwiński. Uwagi szkoleniowca na niewiele się zdały. Muszynianka nadal miała spore kłopoty z ustawianiem bloku, oraz grą w obronie. W efekcie brakowało kończącego ataku co skrzętnie wykorzystywały rywalki. Pierwszy punkt Mineralne zdobyły po zagrywce w siatkę Brazylijki Luany de Pauli przy stanie 7:0. Po tym błędzie mecz stał się nieco bardziej wyrównany, a obie ekipy na przerwę techniczną zeszły przy wyniku 8:4. Dystans ten utrzymywał się do stanu 10:7 dla Budowlanych. Wówczas w polu zagrywki pojawiła się Agnieszka Bednarek-Kasza, która dwoma asami serwisowymi zmniejszyła straty swojego zespołu do jednego oczka. Trzy kolejno zdobyte punkty zdecydowanie obudziły Mistrzynie Polski, które od tej pory prezentowały się znacznie lepiej. Z rytmu nie zdołała ich wybić nawet kontrowersyjna decyzja arbitrów, którzy przy stanie 13:13 odgwizdali Mineralnym rzadko spotykany na siatkarskich parkietach błąd 8 sekund na wykonanie zagrywki. Trener Serwiński próbował jeszcze protestować, ale na nic się to zdało. Mimo to jego podopieczne nie pozwoliły się wyprowadzić z równowagi i po Bednarek, oraz ataku Izabelli Żebrowskiej objęły prowadzenie 16:15. Wydawało się, że od tej pory to zespół z Muszyny będzie kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie, jednak czas wzięty przez trenera Wiesława Popika przy stanie 19:18 dla Muszynianki na tyle zmobilizował Budowlane, że zdołały one odrobić starty i wyjść na prowadzenie, którego nie oddały już do końca seta.
W drugiej odsłonie wymiana ciosów trwała do stanu 3:3. Wówczas punkt zdobyła Karolina Kosek, a za chwilę w siatkę zaatakowała Bednarek-Kasza i o przerwę musiał poprosić trener Serwiński. Szkoleniowiec Mistrzyń Polski starał się uspokoić swoje podopieczne cały czas wstrzymując się od dokonania roszad w składzie. Przez dłuższy czas konsekwencja trenera nie przynosiła pożądanego efektu. Łodzianki nadal grały bez żadnego respektu dla renomowanych rywalek, które mimo braku na parkiecie swojej liderki Małgorzaty Niemczyk utrzymywały kilkupunktową przewagę. Pierwsza zmiana w składzie Muszyny nastąpiła przy stanie 10:7 dla Budowlanych. Na parkiecie za Izabelę Bełcik pojawiła się Agnieszka Śrutowska. To posunięcie miało wprowadzić spokój w szeregi Mineralnych, jednak efekt okazał się odmienny od oczekiwanego i przy stanie 14:10 trener Serwiński po raz drugi w tym secie zdecydował się poprosić o czas. Przerwa w grze nie wpłynęła na dyspozycję żadnej z drużyn. Dopiero wejście na parkiet Anny Witczak przy stanie 18:12 poprawiło nieco jakość widowiska bowiem po chwili na tablicy wyników pojawił się rezultat 18:16. Od tego momentu jednak po raz kolejny odjeżdżać zaczęły Budowlane które po atakach de Pauli i asie serwisowym Marty Pluty ponownie odskoczyły na bezpieczną odległość, która pozwoliła im kontrolować przebieg drugiej partii zakończonej atakiem Katarzyny Zaroślińskiej.
Przed trzecim setem wielu kibiców zastanawiało się nad tym, czy Mistrzynie Polski zdołają się podnieść po dwóch pierwszych odsłonach. Obawy miał również trener Serwiński, który już przy stanie 2:0 dla rywalek zdecydował się zmienić Izabelę Żebrowską na Martę Solipiwko, a przy wyniku 6:3 po ataku Joanny Mirek poprosił o challenge czyli możliwości obejrzenia spornej sytuacji na telewizyjnej powtórce. Sytuacji nie udało się jednoznacznie rozstrzygnąć wobec czego utrzymano decyzję arbitra głównego, który odgwizdał aut. Przy czteropunktowym prowadzeniu podopiecznych Wiesława Popika wydawało się, że Muszynianka będzie musiała pożegnać się z marzeniami o trofeum jednak rozluźnienie w szeregach łodzianek pozwoliło zniwelować dystans do dwóch oczek (12:10). Od tego momentu Mineralne jakby się przebudziły co w efekcie pozwoliło odrobić starty (18:18). W tym momencie na parkiecie pojawiła się Dominika Koczorowska. Wydawało się, że okaże się ona jokerem w talii szkoleniowca Budowlanych po tym, jak skończyła trzy kolejne ataki jednak to właśnie zepsuta zagrywka byłej zawodniczki AZS Białystok okazała się przełomowym momentem tej partii. Od stanu 21:21 punkty zdobywały głównie Mistrzynie Polski, które tym samym przedłużyły swoje szanse na zdobycie głównego trofeum.
Wygrana w trzeciej partii znacznie podniosła morale drużyny z południa kraju. Drużyna Muszynianki wreszcie zaczęła grać tak jak przyzwyczaiła do tego swoich kibiców. Wysoki poziom gry utrzymały także Budowlane, które jakby zapomniały o pechowej porażce w końcówce poprzedniego seta dzięki czemu na pierwszą przerwę techniczną zeszły prowadząc 8:6. Po powrocie na boisko dwukrotnie Łodzianki zablokowały swoje przeciwniczki i dystans wzrósł do czterech oczek. Taka przewaga utrzymała się do drugiej przerwy technicznej. Po niej dwukrotnie nieudanie zaatakowała Joanna Mirek i na tablicy pojawił się rezultat 18:12. W tym momencie o czas poprosił trener Serwiński. Nie zdołał jednak zmobilizować swoich siatkarek na tyle, aby tak jak w poprzedniej partii odrobiły straty rozstrzygając po raz kolejny seta na swoją korzyść. Ekipa z Łodzi nie powtórzyła bowiem błędu braku koncentracji z poprzedniej partii i po ataku Katarzyny Zaroślińskiej mogła cieszyć się ze zdobycia po raz pierwszy w historii klubu Pucharu Polski.
Budowlani Organika Łódź - Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna 3:1 (25:20, 25:22, 22:25, 25:20)
Budowlani: Pluta, Zaroślińska, Kosek, Szeluchina, De Paula, Niemczyk, Ciesielska (libero) oraz Teixeira, Koczorowska
Bank BPS Muszyna: Bełcik, Jagieło, Mirek, Pycia, Bednarek-Kasza, Żebrowska, Zenik (libero) oraz Pykosz, Śrutowska, Witczak, Solipiwko, Skowrońska
MVP: Zaroślińska