Joanna Szeszko (kapitan Pronaru Zeto Astwa AZS-u Białystok): Gratuluję przeciwniczkom za to, że grały do końca konsekwentnie. Niestety, nie udało nam się wygrać, jest jeszcze następny mecz. Troszeczkę uwierzyłyśmy w to, że z MKS-em na jego terenie można powalczyć, można ten zespół lekko nadgryźć. Szkoda, że nie utrzymałyśmy do końca koncentracji i takiej dobrej gry jaka była od początku piątego seta. Cóż, jest jeszcze drugi mecz. Nie poddajemy się, będziemy walczyć do końca i okaże się jaki będzie wynik. Na razie dałyśmy z siebie tyle ile mogłyśmy.
Magdalena Śliwa (kapitan ENION Energi MKS-u Dąbrowa Górnicza): Poczułam troszeczkę ulgi po zakończeniu tego spotkania, bo spodziewałyśmy się zaciętej walki, wiemy że zespół z Białegostoku w tabeli był niżej od nas i przede wszystkim mogły ten mecz zagrać na większym luzie. U nas te nerwy dały się odczuć, myślę tu o elementach przyjęcia i zagrywki, które pozostawiają dużo do życzenia. Sądzę, że w drugim meczu będzie już łatwiej, bo powietrze z nas zejdzie, w sensie tej nerwowości. To drugie spotkanie jest równie ważne, więc będziemy walczyć i zrobimy wszystko, żeby wygrać.
Wiesław Czaja (szkoleniowiec Pronaru Zeto Astwa AZS-u Białystok): Ten mecz wydawał mi się zupełnie bez wyrazu, zespoły zagrały o wiele słabiej niż potrafią. Może było to spowodowane tą przerwą, która była z wiadomych powodów, wypadnięcia z ligowego rytmu. Było za dużo błędów, za dużo nieporozumień. Natomiast mogę żałować tylko tego, że w moich szeregach nie było zawodniczek, które mogłyby dać jakiś moment przerwy dla tych, które cały czas były na boisku. Niestety, mieliśmy wąski skład, a kontuzja Gosi Cieśli pognębiła nas jeszcze bardziej. Boli to, że przegraliśmy 2:3. Obawiam się o rewanż, bo przegrać w tie-breaku na wyjeździe i następnego dnia trzeba znowu rozegrać mecz, to jest to bardzo trudne. Gdyby zwyciężyło się w pięciu setach, to nawet w takim okrojonym składzie byłoby dużo łatwiej. W tym drugim spotkaniu na pewno podejmiemy walkę i MKS-owi nie będzie tak łatwo doprowadzić do stanu rywalizacji 2:0.
Waldemar Kawka (szkoleniowiec ENION Energia MKS-u Dąbrowa Górnicza): Przed meczem wiedzieliśmy, że będzie trudno z wielu względów. Po pierwsze przerwa wybiła wiele zespołów z rytmu. Po drugie oczekiwania ze strony naszych kibiców i władz są takie, że to my jesteśmy teoretycznie faworytem, ale to spotkanie pokazało, że drużyna grająca na luzie potrafi grać bardzo dobrze i potrafi napsuć krwi. Gratuluję postawy zespołowi z Białegostoku. Ta rywalizacja wcale nie jest przesądzona. Mam nadzieję, że rewanż zagramy trochę lepiej i spokojniej, w paru elementach się poprawimy, a mecz będzie dla nas łatwiejszy, choć spodziewamy się trudnej przeprawy do końca tego ćwierćfinału.