Przełamią wreszcie niemoc? - przed spotkaniem Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów

Asseco Resovia jeszcze nigdy nie wygrała ze PGE Skrą spotkania w PlusLidze. Zanosi się na to, że fatalna passa nie zostanie przełamana i w tym roku, bo jak dotąd rzeszowianom starcza sił na walkę tylko w pierwszych odsłonach spotkań. Mistrzowie Polski w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 2:0 i już w piątek w Rzeszowie mogą sobie zapewnić awans do finału PlusLigi.

Oba rozegrane w Bełchatowie spotkania II rundy play-off miały bliźniaczy przebieg. Resovia przystępowała do pojedynków niezwykle zmotywowana, w pierwszych partiach dominowała i narzucała rywalowi swój styl gry. Później drużyna Ljubomira Travicy jakby słabła, oddawała inicjatywę Skrze i w efekcie przegrywała 1:3. O ile podobny scenariusz powtórzy się w piątek w Rzeszowie, mistrzowie Polski już po trzech spotkaniach zapewnią sobie awans do wielkiego finału PlusLigi.

Resovia od wielu już lat nie może znaleźć w lidze recepty na Skrę. Rzeszowianom rzadko udaje się zdobyć seta w starciu z mistrzami Polski, a tylko raz w kilkuletniej rywalizacji zakończyli pojedynek z drużyną z Bełchatowa zdobyczą punktową (przegrali 2:3). Zespół ze stolicy Podkarpacia udowodnił już jednak samym sobie, że umie wygrać ze Skrą, kiedy wyeliminował mistrzów Polski z rywalizacji o Puchar Polski. Wtedy jednak od początku do końca rzeszowianie kontrolowali przebieg spotkania i ani na chwilę nie dali się rozwinąć rywalowi. Jak widać, Resovia jak równy z równym ze Skrą jeszcze grać nie może.

Obecne sytuacja przypomina to, co działo się przed rokiem, kiedy oba zespoły walczyły o mistrzostwo Polski. Wtedy również po dwóch meczach wygranych w Bełchatowie rywalizacja przeniosła się do Rzeszowa, gdzie zmobilizowani gospodarze co prawda nie wygrali, ale stworzyli z ekipą prowadzoną wówczas przez Daniela Castellaniego bardzo ciekawe widowisko. Teraz powodów do motywacji jest jeszcze więcej, bo rzeszowianom po odpadnięciu z Ligi Mistrzów z porażce w finale Pucharu Polski pozostała już tylko rywalizacja w lidze.

Największym problemem miejscowych w starciu ze Skrą może być siła ataku. Mateusz Mika co prawda całkiem nieźle zastąpił kontuzjowanego Aleha Akhrema, ale nie trzeba być wielkim taktykiem by odczytać, że Rafael Redwitz kieruje do młodego przyjmującego piłki tylko w ostateczności. Gra Mikko Oivanenem i Krzysztofem Gierczyńskim, przeplatana atakami ze środka, może nie wystarczyć, zwłaszcza na kontrze. A wielkiego pola do manewru Ljubo Travica już nie ma, bo forma Marcina Wiki jest słaba.

Skra takich problemów nie ma, Do wielkiej formy wraca bowiem Mariusz Wlazły, który jest nie do zatrzymania w ataku i coraz częściej wstrzela się również zagrywką. Gdyby przypadkiem on, albo któryś z pary przyjmujących Stephane Antiga - Michał Winiarski mieli jakieś problemy, zawsze z ławki mogą wejść Bartosz Kurek albo "żelazny rezerwowy" Michał Bąkiewicz.

Piątkowe spotkanie rozegrane zostanie o godz. 20.30. Ewentualny czwarty mecz zaplanowano na sobotę na 14.45.

Przewidywane składy:

Resovia: Redwitz, Gierczyński, Mika (Akhrem), Oivanen, Kosok, Grzyb, Ignaczak (libero)

Skra: Falasca, Antiga, Winiarski, Wlazły, Pliński, Możdżonek, Gacek (libero)

Źródło artykułu: