Mecze pomiędzy ZAKSĄ a Asseco Resovią od zawsze przysparzają wielu emocji, gdyż zespoły mają w miarę wyrównane składy. Dlatego też wielu kibiców mogło być rozczarowanych po pierwszym pojedynku o brązowy medal. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha nie dali rywalom większych szans pewnie zwyciężając w trzech setach (do 13, 18 i 23). Najwierniejsi kibice rzeszowskiej drużyny wierzyli, że ich ulubieńcy są w stanie podnieść się po porażce i powalczyć w kolejnym meczu. Ogół uważał jednak, że po tak dotkliwej przegranej Asseco Resovia ma niewielkie szanse na poprawę swojej gry.
Drugi mecz w Kędzierzynie-Koźlu był ciekawszy, jednak ponownie górą byli gospodarze. Co prawda podopieczni Ljubo Travicy grali lepiej niż dzień wcześniej, udało im się nawet wygrać pierwszą odsłonę, lecz było to za mało na rozpędzonych kędzierzynian. ZAKSA nie załamała się przegraną partią i w kolejnych grała swoją siatkówkę, nie pozwalając rywalom na przejęcie inicjatywy. Ostatecznie pojedynek zakończył się w czterech setach i większość spodziewała się zakończenia tej rywalizacji w trzecim meczu w Rzeszowie.
ZAKSA wierzyła, że na terenie Asseco Resovii uda jej się wygrać i przywieźć do Kędzierzyna-Koźla upragniony medal. Do pierwszego pojedynku na wyjeździe podopieczni Krzysztofa Stelmacha podeszli bardzo pewni siebie. Ta wiara pozwoliła im wygrać dwie pierwsze odsłony do 25 i 18. Partie te pokazały, że Asseco Resovia nie zamierza oddać rywalom medalu. W trzeciej partii ZAKSA prowadziła już 23:17 i wszyscy byli przekonani o tym, że mecz zakończy się triumfem przyjezdnych. Rzeszowianie pokazali jednak wtedy charakter i zwyciężyli 27:25. Set ten był momentem przełomowym, który dobił kędzierzynian, a Rzesovii pozwolił uwierzyć w siebie. Spotkanie zakończyło się tie-breakiem, w którym górą byli gospodarze.
Niewielu spodziewało się, że czwarty mecz się w ogóle odbędzie. Kiedy stało się to faktem, ciężko było wskazać faworyta. Z jednej strony ZAKSA potrzebowała zaledwie jednego zwycięstwa, z drugiej natomiast Asseco Resovia była na fali wznoszącej. Spotkanie rozpoczęło się po myśli gospodarzy. Rzeszowianie pewni wygrali dwie odsłony do 19 i 21. Wydawało się, że kędzierzynianie nie będą w stanie się podnieść i łatwo przegrają. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha podjęli jednak walkę i wygrali trzecią partię do 15. Set ten nasilił chęć wygrania Resovii, która w kolejnej odsłonie narzuciła rywalom swój styl gry, nie dając im szans na korzystny dla siebie wynik. Mecz zakończył się rezultatem 3:1 i pewnym stało się, że rywalizacja o brązowy medal rozstrzygnie się w piątym spotkaniu.
Po dwóch pojedynkach jedynie najwierniejsi fani Asseco Resovii wierzyli, że jest ona w stanie nawiązać walkę z ZAKSĄ. Rzeczywistość pokazała jednak, że czasami zbytnia pewność siebie może być zgubna, a niepowodzenie w jednym meczu może wpłynąć na kolejne spotkanie. Wydaje mi się, że nie ma osoby, która po obejrzeniu piątkowego pojedynku będzie rozczarowana. W końcu mierzyć będą się zespoły z czołówki PlusLigi, a ponadto walka toczyć będzie się o brązowy medal Mistrzostw Polski, co niewątpliwie nada pojedynkowi smaczku. Kto wygra? Chyba nie ma osoby, która odważyłaby się jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Zadecyduje zapewne dyspozycja dnia. Brzmi to jak często powtarzany slogan, jednak to chyba będzie najważniejszym czynnikiem.
Pojedynek decydujący o tym, kto zdobędzie brązowy medal odbędzie się w piątek o godzinie 20.30 w Kędzierzynie-Koźlu. Transmisję zapowiedziała stacja Polsat Sport i Radio Park FM. Na relację LIVE zapraszamy również do portalu SportoweFakty.pl.