Podrażnieni porażką w pierwszym spotkaniu Brazylijczycy wyszli na parkiet bardzo mocno zmobilizowani i żądni rewanżu. W podstawowym składzie pojawił się Giba, który poprowadził zespół do wygranej w inauguracyjnej partii.
Drugiego seta od mocnego otwarcia rozpoczęli mistrzowie świata, ale zmiany holenderskiego szkoleniowca przyniosły skutek. Zarówno Jeroen Trommel, jak i Kay Van Dijk odmienili oblicze zespołu. Po interesującej i zaciętej końcówce Pomarańczowi wygrali 27:25.
W trzeciej odsłonie spotkania Brazylijczycy powrócili do swojego rytmu, zdobywając kilkupunktową przewagę. Jednakże prawdziwe emocje były także na ławce trenerskiej, gdzie ewidentnie górował latynoamerykański temperament Bernardo Rezende.
Jak na kapitana przystało, Giba wziął sprawy w swoje ręce. Uspokoił szkoleniowca, jak również poprowadził swój zespół do wygranej 25:18.
W czwartej i jak się okazało ostatniej partii, Holendrzy próbowali jeszcze nawiązać walkę, ale ich mocne ataki dobrze podbijali Canarinhos, którzy czarowali znakomitą grą w kontrataku. Ostatecznie siatkarze z Kraju Kawy wygrali 25:19 i cały mecz 3:1.
Mimo porażki to Holendrzy wciąż są na prowadzeniu w grupie A. Brazylijczycy zajmują drugie miejsce, tracąc jeden punkt do drużyny z Europy.
Najwięcej punktów zdobył Leandro Vissotto (17). W ekipie rywali 16 oczek uzyskał Wytze Kooistra.
- Chciałem być jak najlepszym przykładem dla młodych graczy. Taka była moja rola. Oni są bardzo mocni psychicznie i zawsze słuchają mnie. Jestem tutaj po to, aby im pomóc - powiedział kapitan reprezentacji Brazyli, Giba.
Brazylia - Holandia 3:1 (25:14, 25:27, 25:18, 25:19)
Brazylia: Bruno Rezende, Leandro Vissotto, Murilo Endres, Giba, Rodrigão, Lucas, Mario Junior (libero) oraz Theo Fabricio Lopes, Marlon.
Holandia: Yannick v. Harskamp, Jeroen Rauwerdink, Wytze Kooistra, Niels Klapwijk, Dick Kooy, Rob Bontje, Jelte Maan (libero) oraz Nico Freriks, Kay v. Dijk, Jeroen Trommel, Mathijs Mast.
