Bartosz Kurek: W siatkówce trzeba być elastycznym

Bartosz Kurek, przyjmujący reprezentacji Polski, podzielił się z Przeglądem Sportowym ciekawymi spostrzeżeniami na temat biało-czerwonej kadry i rozgrywek World League. W rozmowie wspomniał m.in. o konkurencji na jego pozycji, wymaganiach wobec jego osoby i finałowym turnieju w Cordobie.

W tym artykule dowiesz się o:

Bartosz Kurek to niewątpliwie dobry duch polskiej reprezentacji. Jak sam przyznaje, nawet jeśli gra danego dnia nieco słabiej, trener liczy na jego specyficzną umiejętność, jaką jest bezwarunkowe obdarowanie swoich boiskowych kolegów pozytywną energią. - Nie każe tego chować, bo to pomaga mi i chłopakom - wyznał. Kurek zdaje sobie jednocześnie sobie sprawę z tego, że po powrocie do kadry "starych rutyniarzy", o miejsce w reprezentacji nie będzie już tak łatwo.

- Co się zmieniło, gdy do kadry wróciły doświadczone gwiazdy? Na treningach jest więcej gadania... A tak na poważnie, to oczywiście bardzo podnieśli poziom zajęć - stwierdził. Za jego głównego konkurenta do gry uważa się często Zbigniewa Bartmana, który wykazuje podobny styl i także nieco lepiej radzi sobie w ataku niż w przyjęciu. Co na ten temat sądzi sam zainteresowany?

- Czasami gramy niemal na równym poziomie. To mi pomaga, bo nie tyle czuję jego oddech na plecach, ale gdzieś z boku. Nasza rywalizacja jest zdrowa - nie miał co do tego żadnych wątpliwości młody przyjmujący. Nie da się ukryć faktu, że ostatnimi czasy więcej szans na grę dostaje właśnie Kurek. Dlaczego? Być może wynika to z filozofii gry, jaką wyznaje. - W siatkówce trzeba być elastycznym - przyznał ze zdecydowaniem.

Mimo iż "Kuraś" nie ma z uwagi na rozgrywki Ligi Światowej chwili na wypoczynek, cieszy się z możliwości, jakie daje mu gra z orzełkiem na piersi. - Jestem zadowolony, że ostatnio dostaję dużo szans gry. Cieszę się, że trener mi ufa i zrobię wszystko, żeby go nie zawieść - zapowiedział z werwą.

Niewykluczone, że liczba spotkań reprezentacji w niedalekiej przyszłości się powiększy, bowiem kadra Daniela Castellaniego ma wciąż szanse na awans do turnieju finałowego w Cordobie. - Teraz musimy wygrywać - skomentował obecną sytuację polskiego teamu. - Trochę szkoda pierwszego meczu na Kubie, bo mogliśmy zwyciężyć i teraz byłoby dużo łatwiej. Zabrakło nam zimnej krwi. Musimy skupić się na każdym kolejnym spotkaniu i tylko na tym, że trzeba wygrywać - zakończył.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)