W pierwszym starciu zmierzyli się Azjaci i podopieczni Andrei Anastasiego. Mecz ten trwał jedynie 76 minut i zakończył się trzysetowym triumfem reprezentantów Italii, wśród których wyróżniał się przede wszystkim Alessandro Fei, zdobywca 17 oczek.
Pierwsza odsłona tego pojedynku była stosunkowo wyrównana. Chińczycy dobrze radzili sobie z energicznymi Włochami, nie pozwalając im odskoczyć na kilka punktów. Osłabli dopiero w samej końcówce, oddając rywalom 4 kolejne punkty, które przesądziły o zwycięstwie w tej partii.
Chińczycy mieli swoje szanse także i w drugim secie, jednak nie zdołali doprowadzić swojego prowadzenia do końca. Wówczas inicjatywę w meczu przejęli goście, którzy jak przystało na wprawionych rutyniarzy, wykorzystali słabość swoich przeciwników.
Trzecia partia przypominała po części pierwszą. Zawodnicy obu teamów nie ustrzegli się sporej liczby błędów, przez co wynik oscylował w okolicach remisu. Ostatecznie to jednak doświadczeni Włosi przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Piątkowe starcie było brzemienne w skutkach, bowiem zawodnicy Italii zachowali szansę na awans do turnieju finałowego z pierwszego miejsca w grupie. Z kolei Chińczycy musieli po raz ósmy przełknąć gorycz porażki.
Chiny - Włochy 0:3 (20:25, 22:25, 20:25)
Chiny: Bian, Liang, Zhong, Jiao, Chen, Shen, Ren (libero) oraz Zhang, Yu, Li.
Włochy: Mastrangelo, Vermiglio, Maurotti, Savani, Fei, Birarelli, Marra (libero) oraz Parodi, Travica.
Zwycięstwo Serbów nad Francuzami przybliżyło podopiecznych Igora Kolakovića do Final Six w Argentynie. Ich boiskowi rywale mogli jedynie pomarzyć o tak dobrej dyspozycji. Kolejna porażka na ich koncie z pewnością nie uszczęśliwiła sympatyków volley'a znad Sekwany.
Mimo iż ostatecznie górą byli gospodarze, to Trójkolorowi lepiej weszli w mecz. Plavi grali bardzo nerwowo i niepewnie, co skrzętnie wykorzystali siatkarze prowadzeni przez Philippe Blain'a. Głównym atutem Francuzów była silna zagrywka, która skutecznie odrzuciła Serbów od siatki. Wszystko to sprawiło, że Plavi przegrali tego seta do 16.
W kolejnych odsłonach tego spotkania wyraźnie podrażnieni Serbowie pokazali swoje realne możliwości. Znacząco poprawili poziom gry w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, dzięki czemu wyrównali stan meczu oraz powrócili do walki o końcowe zwycięstwo.
Trzecia partia miała zdecydowanie najbardziej zacięty przebieg. Każda z reprezentacji chciała wyjść na prowadzenie w konfrontacji, zapewniając sobie lepszą pozycję do ataku w czwartym i być może decydującym secie. Serbowie systematycznie obejmowali prowadzenie i równie szybko je tracili. W końcu jednak trzecia odsłona meczu padła ich łupem.
Czwarty set stanowił jedynie dopełnienie wiktorii zawodników z Bałkanów, w szeregach których dzielili i rządzili dwaj niezawodni siatkarze - Sasa Starović oraz Nikola Kovacević. Zapisali oni na swoim koncie kolejno 24 punkty i 23 punkty. Po stronie Trójkolorowych dobrą formą wykazał się Antonin Rouzier, który punktował 18 razy.
Po spotkaniu zarówno szkoleniowcy, jak i kapitanowie obu teamów zgodnie przyznali, że serbsko-francuskie starcie było niesamowicie ciężkie. - Bardzo trudno jest grać ze świadomością, że musi się wygrać, podczas gdy rywale są odprężeni - zauważył Bojan Janić, kapitan serbskiej kadry. To właśnie on miał najwięcej do powiedzenia po tym meczu. - Nasz główny atut stanowi umiejętność wspinania się na wyżyny naszych możliwości w najważniejszych momentach. To właśnie dzięki tej cesze postawiliśmy w tym pojedynku niezwykle ważny krok ku finałom w Argentynie - dodał na pomeczowej konferencji prasowej Janić.
Serbia - Francja 3:1 (16:25, 25:20, 25:23, 25:23)
Serbia: Kovacević N., Janić, Petković, Stanković, Starović, Podrascanin, Rosić (libero) oraz Terzić, Jovović, Nikić, Dokić.
Francja: Hardy-Dessources, Rouzier, Toniutti, Samica, Marechal, Kieffer, Henno (libero) oraz Vadeleux, Rowlandson, Takaniko, Geiler.