Michał Bąkiewicz: Przywykłem do walki o miejsce w drużynie

O jakże cenne miejsce w kadrze na mistrzostwa świata we Włoszech walczy Michał Bąkiewicz. - Przywykłem do sytuacji, gdy muszę do końca walczyć o jedno z ostatnich miejsc w drużynie na wielką imprezę. Może z tego powodu nie czuję już presji - mówi na łamach portalu podsiatka.pl przyjmujący reprezentacji Polski.

Paulina Reczkowska
Paulina Reczkowska

Daniel Castellani, trener reprezentacji Polski, wciąż ma wątpliwości co do ostatecznego składu na mistrzostwa świata we Włoszech. Szkoleniowiec zastanawia się nad tym czy do Italii ma wziąć pięciu przyjmujących, czy też trzech atakujących. W gronie tych niepewnych podróży do Włoch jest Michał Bąkiewicz. - Przywykłem do sytuacji, gdy muszę do końca walczyć o jedno z ostatnich miejsc w drużynie na wielką imprezę. Może z tego powodu nie czuję już presji. Wszystko wskazuje na to, że Daniel weźmie albo pięciu przyjmujących i dwóch atakujących, albo czterech przyjmujących i trzech atakujących - tłumaczy na łamach portalu podsiatka.pl Bąkiewicz.

O ostatecznych decyzjach personalnych Castellaniego zadecydować mają sparingowe spotkania z Canarinhos. - Do Brazylii wylatujemy w poniedziałek rano, bo samolot do Paryża, gdzie mamy zaplanowaną przesiadkę, odleci z Okęcia już o godz. 6 rano - mówi przyjmujący PGE Skry Bełchatów. - Cieszę się, iż właśnie mecze z Brazylią zdecydują o składzie kadry, czyli z drużyną najmocniejszą z możliwych, a nie np. z Katarem, nie ubliżając oczywiście Katarowi. Na mistrzostwach świata będzie więcej drużyn prezentujących zbliżony poziom do Brazylii. Właśnie w takich meczach musimy pokazywać swoją wartość - dodał na koniec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×