Kielczanie mogą początek sezonu zaliczyć do udanych. Zespół Dariusza Daszkiewicza łatwo co prawda poległ z faworytami ligi z Bełchatowa i Jastrzębia, jednak w równie łatwym stosunku rozprawił się w drugiej kolejce z Delectą Bydgoszcz. Teraz fani beniaminka liczą na drugie zwycięstwo.
Przed huraoptymizmem przestrzega jednak szkoleniowiec beniaminka. - Dla nas, jak na razie nie ma spotkań, w których moglibyśmy uważać się za faworyta. Oczywiście musimy szukać swoich szans w meczach przed własna publicznością, z takimi rywalami jak Olsztyn - mówi Daszkiewicz.
A rywale plasują się na dziewiątej, przedostatniej lokacie w tabeli. Olsztynianie mają na koncie zaledwie dwa punkty. To jak na drużynę, która jeszcze w poprzednich rozgrywkach walczyła o medale zdecydowanie za mało. Zespół Mariusza Sordyla zawiódł przede wszystkim w wyjazdowej potyczce z Delectą Bydgoszcz. - Jesteśmy właściwie rozczarowani i wściekli, bo byliśmy do tego pojedynku przygotowani bardzo dobrze i liczyliśmy na konkretny wynik - mówił po tamtej porażce kapitan Indykpolu, Paweł Siezieniewski.
Teraz jego drużyna jedzie do Kielc po rehabilitację i pierwszą wyjazdową zdobycz. O to nie będzie jednak łatwo. Bo jeśli ambitny beniaminek pokaże podobny poziom do tego, ze spotkania z Delectą, olsztynianie mogą mieć spore problemy. Wiele zależeć też będzie od lidera kielczan, Francuza Xaviera Kapfera.
Początek środowego spotkania o godzinie 18:00 w kieleckiej hali legionów.