Wiele zespołów będzie walczyć o mistrzostwo - komentarze po meczu Skra Bełchatów - ZAKSA

Skra Bełchatów nie będzie miała łatwego zadania w obronie tytułu mistrza Polski. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dopiero w tie-breaku ulegli gospodarzom. Zarówno Krzysztof Stelmach, jak i MVP tego spotkania - Sebastian Świderski zgodnie twierdzili, że piąty set należał do Mariusza Wlazłego, który niemal w pojedynkę rozmontował przyjezdnych.

Kędzierzyńska strona na konferencji po meczu zgodnie chwaliła kapitana PGE Skry, Mariusza Wlazłego. - Gratuluję postawy całej drużynie Skry, a przede wszystkim Mariuszowi Wlazłemu, który pociągnął grę w ostatnim secie - mówił kapitan kędzierzynian Sebastian Świderski. - W tie-breaku wszystko kręciło się wokół Mariusza. To on wyciągnął wynik, decydował o wszystkim. Chyba odpalił jakieś 120-130 km/h w ataku - chwalił atakującego Krzysztof Stelmach. Wlazły rzeczywiście w tie-breaku był podporą drużyny i Miguel Falasca często wykorzystywał fakt, że ten kończył wszystko, co "podleciało" mu pod rękę.

Z kolei Wlazły podkreślił coraz bardziej wyrównany poziom zespołów w PlusLidze. - Cieszy to zwycięstwo, po takim ciężkim meczu. Takich spotkań jeszcze wiele przed nami. Początek ligi pokazuje, że wiele zespołów chce walczyć o mistrzostwo. Wzmacniają się by nas dogonić. Był to mecz walki, tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa - mówił atakujący mistrzów Polski.

- Całe spotkanie rozpoczęliśmy bardzo źle. Praktycznie nie istnieliśmy. Dopiero w końcówce pierwszego seta w miarę uporządkowaliśmy naszą tragiczną grę. Jestem zadowolony, że wróciliśmy do gry i zdołaliśmy doprowadzić do tie-breaka - relacjonował z kolei Stelmach. - Tie-break to już męska gra, cios za cios - dodał.

- Punkt w Bełchatowie to ważny punkt, zdobyty na trudnym terenie mistrzów kraju. Choć spory niedosyt pozostał. Przed nami bowiem wiele takich meczów - mówili kędzierzynianie.

- Początek sezonu pokazał, że drużyny mają problem z utrzymaniem koncentracji i swojego poziomu gry w całym meczu. U nas dziś było podobnie. Po dobrym początku, przez kolejne pół godziny praktycznie nie istnieliśmy na boisku. Dlatego cieszę się, że mój zespół podniósł się i wygrał - mówił zadowolony Jacek Nawrocki.

Źródło artykułu: