Paweł Zatorski: Mobilizacja jest ogromna, trudniej z koncentracją

- Jesteśmy usatysfakcjonowani tym, że wykonaliśmy nasz plan - powiedział po warszawsko-bełchatowskiej potyczce Paweł Zatorski, libero PGE Skry Bełchatów. Planem mistrzów Polski była bowiem wiktoria za trzy punkty. - W tym meczu udało nam się wyłączyć z gry Zbyszka Bartmana, którego mocno pocelowaliśmy zagrywką - wymienił jeden z czynników, jaki miał wpływ na końcowy rezultat.

Joanna Seliga
Joanna Seliga

Mariusz Wlazły, kapitan drużyny z Bełchatowa, podkreślał na pomeczowej konferencji prasowej, że po starciu w Lidze Mistrzów mobilizacja na ligowe spotkanie z Politechniką Warszawską była swego rodzaju problemem. Także trener Jacek Nawrocki zgodził się z jego opinią, chwaląc swoich podopiecznych za odpowiednie podejście do tego niełatwego pod względem motywacyjnym meczu. Nieco innego zdania był jednak Paweł Zatorski, libero Skry Bełchatów.

- Myślę, że na każdy mecz trudno jest się raczej skoncentrować niż zmobilizować, ponieważ motywacja w naszych szeregach jest ogromna - podkreślił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Każde spotkanie jest na wagę złota. Dzięki sobotniej wiktorii uciekliśmy już kolejnemu rywalowi w ligowej tabeli (Politechnika traci już w tym momencie do Skry osiem oczek - przyp. red.), lecz trzeba pamiętać, że przy ewentualnej porażce warszawiacy mogli nas niemal dogonić - podkreślił, zwracając uwagę na rozkład sił w tabeli. - Jesteśmy więc usatysfakcjonowani tym, że wykonaliśmy nasz plan, bo biorąc pod uwagę to, co się dzieje w każdej kolejce - mam tu na myśli wszelkie niespodzianki, które spotykają nas bardzo często - naprawdę wszystkie potyczki są niesamowicie istotne - uwypuklił wyznawaną przez siebie siatkarską filozofię.

Co zaważyło na wyniku tego spotkania? W czym należałoby upatrywać przewagi teamu mistrzów kraju? - Pozytywnym aspektem naszej postawy jest fakt, iż od kilku spotkań potrafimy zagrozić naszym rywalom tak ważnym dla przebiegu całego spotkania elementem, jakim jest niewątpliwie zagrywka - nie miał co do tego żadnych wątpliwości Paweł Zatorski. - Popracowanie serwisem bywa szczególnie istotne w potyczkach z takimi zespołami jak właśnie Trentino BetClic czy również Politechnika Warszawska. Kiedy zawodnikom tych drużyn pozwoli się na trochę więcej swobody, sami zaczynają grać silną, efektywną zagrywką - wyjaśnił. - Gdyby w sobotę do tego doszło, mielibyśmy dużo problemów, a dzięki naszej postawie w polu serwisowym udało nam się tego uniknąć - dorzucił.

Jednocześnie "Zator" zwrócił uwagę na renomę swoich rywali. Wykazał się w stosunku do warszawskiego dużym respektem, mimo iż bełchatowianie byli w tej konfrontacji zdecydowanie lepsi. - Uważam, że zawodnicy drużyny przeciwnej są siatkarzami wysokiej klasy, co też prezentują w przeciągu całego sezonu - powiedział. - W tym meczu udało nam się wyłączyć z gry Zbyszka Bartmana, którego mocno pocelowaliśmy zagrywką. Trzeba jednak pamiętać, że w innym pojedynku "Zibi" może sam pociągnąć grę swojego zespołu, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść warszawiaków - napomknął. - Nie unosimy się więc w żaden sposób, a wręcz przeciwnie - szanujemy swoich przeciwników - podkreślił zdecydowanym tonem głosu.

Przy okazji portal SportoweFakty.pl zapytał Pawła Zatorskiego o wrażenia... nieco bardziej estetyczne. Tajemnicą nie jest bowiem fakt, iż w warszawskiej hali Torwar padł w sobotę rekord. Atmosfera na trybunach była wyśmienita - wystarczy przytoczyć na potwierdzenie tej tezy liczby, gdyż 5000 biletów rozeszło się przed tą potyczką w rekordowym tempie. - Bardzo się cieszymy, że zainteresowanie tym pojedynkiem było tak duże. Tym większa radość, że okazało się ono zwycięskie właśnie dla nas. Marzymy, aby zawsze grać przy takiej oprawie - zadeklarował.

Skra Bełchatów, starym zwyczajem, zajmuje zaszczytne miejsce numer jeden w zestawieniu drużyn PlusLigi. Co na ten temat powiedział nasz rozmówca? - Cieszę się, że przewodzimy ligowej tabeli i wierzę, że na samym jej czubie będziemy jak najdłużej. Wiem jednak, jak trudno będzie nam utrzymać tę pierwszą lokatę zarówno do końca rundy, jak i całego sezonu - przyznał, nie popadając w hurraoptymizm. - Oczywiście jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni z takiego stanu rzeczy i będziemy za wszelką cenę walczyli, aby nic się w tej kwestii nie zmieniło - dodał na koniec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×