Delecta Bydgoszcz źle zaczęła spotkanie w Olsztynie. W pierwszym secie pewnie zwyciężyli siatkarze Indykpolu AZS UWM. Dlaczego podopieczni Waldemara Wspaniałego ulegli w nim rywalom aż 16:25, mimo iż kolejne dwie partie poszły im już dużo lepiej? - Przyczyną mogło być pewne niedogrzanie w kwestii samego przygotowania do meczu. I nasze przyjęcie - na początku pouciekały nam piłki i później ciężko już było dogonić rywali. Tak przegraliśmy pierwszego seta. A szkoda, bo mogliśmy wygrać nawet 3:0 - zaczął analizować Stanisław Pieczonka, który w pierwszej odsłonie udanie zmienił Martina Sopko.
Druga i trzecia partia potoczyły się już po myśli bydgoszczan, jednak w czwartej znowu przyszedł kryzys. - Znowu mieliśmy przestój w grze i znowu słabszy moment dyspozycji w przyjęciu. AZS uciekł nam na parę punktów, a w obecnej siatkówce jest tak, że jeśli uzyska się parę punktów przewagi, łatwiej jest grać. Ostrzej się zagrywa i jest po prostu łatwiej o ostateczne zwycięstwo - stwierdził przyjmujący Delekty.
Zatem kibice zgromadzeni w Uranii doczekali się kolejnego tie-breaka. Co prawda, początek mógł wskazywać na możliwą wygraną gospodarzy, ale siatkarze z Bydgoszczy nie odpuścili. Mogli nawet zwyciężyć dużo łatwiej niż po grze na przewagi. Stanisław Pieczonka tuż po meczu nie był w stanie dokładnie określić, co miało decydujący wpływ na takie rozstrzygnięcie. - Trzeba by spojrzeć w statystyki: jak oba zespoły zdobywały punkty, jakimi elementami, zwłaszcza w końcówce. Tak na bieżąco mogę tylko powiedzieć, że oba zespoły bardzo chciały wygrać, widać było walkę i determinację i dlatego ten ostatni set tak się potoczył - powiedział portalowi SportoweFakty.pl.
Delecta Bydgoszcz jechała do Olsztyna z myślą o zdobyciu trzech punktów do klasyfikacji. Ostatecznie z trudem wywalczyła dwa, zatem nasuwa się pytanie, czy Akademicy zaskoczyli czymś gości. - Raczej nie, ponieważ wiedzieliśmy, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie. W ogóle, sądzę, że to był bardzo ciekawy mecz dla wszystkich, którzy tutaj przyszli. Obie drużyny walczyły, ale to nam udało się nam wygrać i jesteśmy z tego zadowoleni - ocenił Pieczonka. Bardziej za to zdziwiły realia olsztyńskiej Uranii, już popularnie nazywanej halą Igloo. - Warunki w hali w tym meczu były nadzwyczaj dobre i bardzo się cieszymy, że temperatura była w końcu taka, jaka być powinna - dodał zawodnik Delekty.
Po starciu z Indykpolem AZS UWM Olsztyn podopieczni Waldemara Wspaniałego wracają do Bydgoszczy i tam podejmą kolejnego rywala. Będzie nim Pamapol Wielton Wieluń, który tylko o jedno miejsce wyprzedza Akademików. Można więc powiedzieć, że będzie to zespół o podobnej charakterystyce. Czy bydgoszczanie będą podchodzić do niego jak do olsztynian, na spotkanie z którymi jechali z myślą o trzech punktach? - Na pewno zechcemy odegrać się wielunianom za mecz wyjazdowy, który nam zupełnie nie wyszedł. Nie zagraliśmy wówczas dobrze w żadnym elemencie i tym razem będziemy chcieli wyjść i pokazać to, co umiemy i co już pokazujemy od kilku meczów. Potrafimy przecież grać w siatkówkę i jeśli dalej tak będziemy się prezentować, to nieważne, jak dobrze dysponowany będzie przeciwnik - zakończył Stanisław Pieczonka.