Wyjściowe składy obu zespołów nieco różniły się od tych sprzed tygodnia. Trener Grzegorz Wagner zdecydował się tym razem od początku postawić na rozegraniu na nominalną drugą zawodniczkę na tej pozycji, Annę Kaczmar. Z kolei w Rabicie od pierwszych minut zameldowała się na parkiecie Amerykanka Kimberly Glass.
Lepiej na tych roszadach wyszły Azerki. Spotkanie rozpoczęło się fatalnie dla mistrzyń Polski. Już na pierwszej przerwie technicznej przegrywały 3:8, a po niej straciły kolejne sześć "oczek" z rzędu (3:14). Pierwsze skrzypce w tym fragmencie meczu grała Natasha Krsmanović, która zaliczyła dwa asy serwisowe z rzędu. Na drugiej, obowiązkowej przerwie było aż 16:4. Dla bielszczanek był to prawdziwy siatkarski nokaut. Po powrocie na boisko udało im się wprawdzie uzyskać kilka punktów z rzędu, jednak przewaga gospodyń spotkania była nadal kolosalna (20:11). Prowadzenie drużyny Dejana Brdjovicia utrzymywało się, a zrezygnowane przyjezdne musiały liczyć na kubeł zimnej wody przed drugą odsłoną. BKS przegrał wyraźnie pierwszego seta, który zakończył się można powiedzieć bez historii wynikiem 25:13 dla miejscowych.
Oblicze mistrzyń Polski nie zmieniło się w kolejnej partii. Ponownie swój styl gry narzuciły gospodynie, a bielszczanki wydawały się bezradne (0:3). W tym fragmencie udało się jednak polskiemu zespołowi nadrobić kilka "oczek" i przewaga Rabity zmniejszyła się do zaledwie jednego punktu (8:7 dla azerskiego zespołu). Co z tego, skoro świetna Natalya Mammadova prowadziła zespół w kolejnych akcjach i cztery punkty z rzędu zdobyły mistrzynie Azerbejdżanu. Bielszczanki goniły wynik głównie za sprawą Natalii Bamber, która podobnie jak w meczu z Bankiem BPS Muszynianką Fakro wydawała się nie mieć wsparcia w koleżankach. Dwa razy siatkarka skutecznie atakowała, a raz popisała się blokiem na rywalkach (14:12 dla Rabity). Przy stanie 15:13 trzy z rzędu akcje należały do gospodyń. Na zagrywce stanęła wtedy Mammadova, z której serwisem wyraźny problem miały bielskie siatkarki. W tym momencie Grzegorz Wagner musiał wziąć czas na żądanie, bowiem sytuacja ponownie wymykała się spod kontroli jego drużynie. Wówczas wreszcie obudziła się (dosyć późno) Karolina Ciaszkiewicz. Najpierw pięknie zaatakowała po przekątnej, a później, gdy zjawiła się na zagrywce, zaliczyła dwa asy (18:16).
Na Rabitę w Baku nie ma mocnych
Polski zespół nie zamierzał jednak tak łatwo rezygnować. Najpierw po autowym ataku Sanji Starović mieliśmy remis po 20, a wkrótce po asie serwisowym Anny Kaczmar to BKS objął pierwsze w tym meczu prowadzenie (21:20 dla Aluprofu). Do wyniku 22:21 dla Rabity doprowadziła Mammadova po długiej, obfitującej w niesamowite obrony akcji. W końcówce seta przy stanie 23:23 fatalnie przyjmowała piłkę Magdalena Matusiak i to miejscowe miały piłkę setową. Kolejna akcja wywołała sporo kontrowersji. Atakowała po przekątnej Bamber i wydawało się, że trafiła w końcową linię boiska. Polski zespół w geście triumfu uniósł już ręce, jednak sędziowie przyznali punkty Rabicie uznając, że był aut. Wściekły w tym momencie był szkoleniowiec BKS Grzegorz Wagner. Bielszczankom nie pozostało nic innego jak walczyć w trzecim secie.
Trzeci set Rabita zaczęła od pewnej gry na siatce i zagrywce, czego nie można powiedzieć o przyjęciu mistrzyń Polski. Po asie serwisowym Kimberly Glass na Ciaszkiewicz było 4:1. Po pięknym ataku Natalyi Mammadovej z drugiej linii zrobiło się 8:6 dla gospodyń. Złe uderzenie z obejścia Jolanty Studziennej zwiększyło prowadzenie rywalek polskiego zespołu do czterech punktów. W kolejnych akcjach punkty zdobywała Mammadova, jedyna siatkarka z Azerbejdżanu w Rabicie, oraz Mira Golubović (as serwisowy). Prowadzenie gospodyń w tym fragmencie stale rosło, a po dobrej akcji w przyjęciu i ataku, zakończonej świetnym uderzeniem po prostej Starović zrobiło się aż 16:8. Po długiej wymianie i źle zakończonym ataku Bamber zrobiło się dziesięciopunktowe prowadzenie jednego z faworytów tegorocznej Ligi Mistrzyń (20:10).
Niesione dopingiem kibiców w Baku miejscowe grały składnie i widowiskowo. Natomiast bielszczankom wciąż chyba w głowie pozostawał pechowo przegrany drugi set. Powoli zaczęła się gubić w ofensywie także Bamber i mieliśmy piłkę meczową (24:11 dla gospodyń). Ostatecznie po ataku Starović drużyna z Baku wygrała 25:12 po meczu, który trwał niewiele ponad godzinę. Tym samym Rabita z 10 punktami objęła prowadzenie w grupie E Ligi Mistrzyń. Siatkarkom z Bielska-Białej pozostaje walczyć w dwóch ostatnich meczach grupowych z Dinamo i Scavolini. Polski zespół ma po czterech kolejkach trzy "oczka" straty w tabeli do ekipy z Pesaro. Szanse do wyjścia z grupy nadal są spore.
3:0
(25:13, 25:23, 25:12)
Składy:
Rabita: Irina Żukowa, Kimberly Glass, Mira Golubović, Natasha Krsmanović, Natalya Mammadowa, Sanja Starović, Silvija Popović (libero) oraz Bojana Doganjić.
BKS Aluprof: Jolanta Studzienna, Karolina Ciaszkiewicz, Natalia Bamber, Joanna Frąckowiak, Berenika Okuniewska, Anna Kaczmar, Agata Sawicka (libero) oraz Iwona Waligóra, Magdalena Matusiak.
Sędziowie: Giennadij Kondakow (Ukraina, I), Vincent Debarre (Francja, II).