Trzypunktowy świąteczny prezent jedzie do Kielc - relacja ze spotkania Indykpol AZS Olsztyn - Fart Kielce

Ostatni przed świąteczną przerwą mecz Akademików budził w olsztyńskim środowisku duże nadzieje. Do hali Urania przyjechał Fart Kielce, a więc zespół z niedalekiego sąsiedztwa w tabeli. Po ostatnich, napawających pewnym optymizmem spotkaniach, Akademicy mieli wykonać kolejny krok ku poprawie swojej sytuacji w tabeli. Z tych planów nic nie wyszło, a świąteczny nastrój na trybunach ulatywał z każdym setem. Goście z Kielc okazali się zespołem dojrzalszym i wywieźli z Olsztyna komplet punktów. Jak sami przyznawali po meczu, nawet oni nie spodziewali się tak radosnego dla siebie scenariusza.

Zaczęło się świątecznie i optymistycznie dla gospodarzy. Na trybunach kibice przystrojeni w mikołajowe czapy - a na boisku obaj pechowcy z poprzedniego meczu z Delektą Bydgoszcz. Urazy Samuela Tui i Dawida Guni okazały się na tyle niegroźne, że obaj podstawowi zawodnicy AZS-u mogli pojawić się w wyjściowej szóstce.

Pierwsze akcje również zwiastowały niezłą dyspozycję gospodarzy. Wyszli na prowadzenie 4:3 po efektownym bloku Marcela Gromadowskiego i Vladimira Cedica na Piotrze Łuce. Jednak po chwili pojawiły się problemy z przyjęciem i wyprowadzeniem pierwszej akcji, stąd do przerwy technicznej Fart zdołał uzyskać trzypunktową przewagę. Jednak zaraz po niej gospodarze prawie ją zniwelowali. Gromadowski pokazywał się z dobrej strony w kontratakach. Akademicy nie zdołali zbliżyć się bardziej niż na jeden punkt. W polu serwisowym stanął bowiem Xavier Kapfer. Jego trudne i urozmaicone zagrywki robiły sporo zamieszania po stronie gospodarzy. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną przewaga kielczan wzrosła do pięciu punktów (15:10). Zaraz po przerwie miejscowi wzięli się w garść. Zaczęli grać coraz skuteczniej na siatce - blokując rywali i wygrywając przepychanki o piłkę. Brylował w tych elementach Vladimir Cedić. Gospodarze niwelowali przewagę, ale do remisu nie doprowadzili. Zryw był chwilowy, a straty ponownie urosły do pięciu punktów. Kielczanie kiedy tylko mogli, grali środkiem i robili to znakomicie. Maciej Dobrowolski bardzo skutecznie obsługiwał zarówno Miłosza Zniszczoła, jak i doświadczonego Roberta Szczerbaniuka. Efektowny atak tego pierwszego zakończył tego seta.

Gospodarze wydawali się mało zrażeni niepowodzeniem. Zaczęli udanie. Punktowy blok na Łuce szybko dał im prowadzenie 4:2, a w następnej akcji atakujący Sławomir Jungiewicz posłał piłkę w aut. Trener Dariusz Daszkiewicz nie chcąc dopuścić do powiększania strat, poprosił szybko o czas. Efektu nie osiągnął, bowiem przewaga gospodarzy wzrosła do pięciu punktów (7:2). Cóż z tego, skoro tak szybko jak ją wypracowali, tak ją stracili. Tym razem swoją serię mieli goście, którzy zbliżyli się na jeden punkt. Jednak przez dłuższy czas Akademicy nie dopuszczali do remisu. Przeciwnie - trzymali przeciwników na dystans dwóch-trzech punktów. Dopiero po drugiej przerwie technicznej Fartowi udało się wyjść na prowadzenie 19:18, a to za sprawą kontrataku po wyblokowaniu ataku Pawła Siezieniewskiego, a następnie dwóch z rzędu blokach na Gromadowskim. Atakującego AZS-u zmienił w tej sytuacji Wojciech Winnik. I zameldował się od razu bardzo udanie. Najpierw zdobył punkt, blokując Kapfera, a w kolejnej akcji wykorzystał kontratak. Było już 21:19 dla gospodarzy.

A jednak nie udało im się wytrzymać z tą przewagą do końca seta. Sędzia odgwizdał Siezieniewskiemu podwójne odbicie. Tym samym kielczanie uzyskali remis 21:21. W rezultacie ten zacięty set rozstrzygał się na przewagi. Akademicy mieli sporo piłek setowych, z których żadnej nie potrafili wykorzystać. Zrobili to więc w końcu goście. Po ataku Dawida Guni w siatkę wyszli na prowadzenie 30:29, a już w następnej akcji mogli cieszyć się ze zwycięstwa, bowiem asa serwisowego posłał Xavier Kapfer.

Wydawało się, że nawet po tej porażce olsztynianie nie stracili rezonu. Znów udanie zaczęli kolejnego seta. Na pierwszej przerwie technicznej mieli dwa punkty przewagi, którą zaraz po niej powiększyli do trzech. Kielczanie mieli pewne problemy z przyjęciem i to uniemożliwiało im skuteczny atak. W tej fazie seta po obu stronach można było obserwować sporo efektownych obron, w których brylował libero Akademików Marcin Mierzejewski. Nie zawsze udawało się je przekładać na skuteczne kontrataki i głównie dlatego przewaga olsztynian nie wynosiła więcej niż cztery punkty (13:9). Szybko zresztą i to zostało zniwelowane. Samuel Tuia zaczął mieć problemy z przebiciem się przez blok i przy stanie 13:12 dla jego zespołu został zmieniony przez Tomasza Tomczyka. Ten jednak wiele nie poprawił, bowiem został od razu zablokowany przy dłuższej wymianie. Fart osiągnął remis. Trzeba przyznać, że mecz, a zwłaszcza ten set, był rozgrywany w dość nerwowej atmosferze. Sporo było dyskusji kapitanów z sędzią oraz zachowań mających na celu wyprowadzenie rywala z równowagi. Ciągle jednak to Akademicy mieli minimalną dwu-trzypunktową przewagę. Została zbudowana przede wszystkim na kilku błędach własnych kielczan w ataku. To dało prowadzenie 19:16.

Podobnie jak w poprzednim secie nie potrafili oni jednak tej przewagi utrzymać. Fart kolejny już raz w tym meczu zdołał doprowadzić do remisu, prezentując się dojrzalej w dłuższych wymianach i mając Xaviera Kapfera na zagrywce. Decydująca o wyniku okazała się sama końcówka seta. Przy stanie 24:24 Wojciech Winnik uderzył piłkę w siatkę, dając Fartowi pierwszą piłkę meczową. Akademicy bronili się jeszcze, głównie dzięki dobrej skuteczności swojego kapitana Pawła Siezieniewskiego. Jednak w końcu i jego przypilnowali blokujący Farta. W ostatniej akcji wyblokowali jego atak, a potem w szybkiej kontrze ze skrzydła zakończyli mecz. Tym samym "Farciarze" zgarnęli całą pulę trzech punktów, okazując się zespołem dojrzalszym i lepiej wytrzymującym końcówki setów.

Indykpol AZS UWM Olsztyn - Fart Kielce 0:3 (21:25, 29:31, 25:27)

AZS: Tuia, Toobal, Gunia, Gromadowski, Cedić, Siezieniewski, Mierzejewski (libero) oraz Włodarczyk, Winnik, Tomczyk

Fart: Jungiewicz, Zniszczoł, Kapfer, Łuka, Szczerbaniuk, Dobrowolski, Swaczyna (libero) oraz Kamiński

Sędziowie: Piotr Król (pierwszy) i Krzysztof Szmydyński (drugi)

MVP: Xavier Kapfer (Fart)

Źródło artykułu: