Początek spotkania był zacięty, ale nie przekładało się to na wynik, bielszczanki przegrywały bowiem 1:3. Gospodynie powiększały swoją przewagę dzięki szczelnemu blokowi oraz trudnym zagrywkom. Natomiast ich rywalki wyglądały na speszone, bo prezentowały się poniżej swojego poziomu. Przy zagrywce Karoliny Ciaszkiewicz udało im się jednak nieco zniwelować straty (9:6). Przyjezdne obudziły się i zaczęły grać nie tylko efektownie, ale przede wszystkim efektywnie, co od razu przełożyło się na wynik (12:12). Na drugiej przerwie technicznej MKS prowadził dwoma punktami, których BKS nie był w stanie odrobić. Bielszczankom udało się to z nawiązką i to w najważniejszym momencie seta, którego wygrały po udanej kontrze Karoliny Ciaszkiewicz (20:21, 23:25).
Drugą odsłonę meczu lepiej rozpoczęły przyjezdne, dąbrowianki popełniały bowiem proste błędy, a do tego nie potrafiły skończyć ataku (1:5). Przy zagrywce Ivany Plchotovej udało im się doprowadzić do remisu (5:5). Na prowadzenie wyszły po dwubloku na Karolinie Ciaszkiewicz (8:7). Przy stanie 13:9 Grzegorz Wagner był zmuszony poprosić o czas, jego podopieczne nagle przestały bowiem grać. Natomiast ich rywalki radziły sobie coraz lepiej, skutkiem było rosnące prowadzenie (18:10). Gdyby w końcówce przyjezdne nie zepsuły tylu zagrywek, miałyby przynajmniej teoretyczne szanse na wygranie tego seta. Ostatecznie zakończył się on wynikiem 25:18 na korzyść MKS-u.
Wygrana partia pobudziła gospodynie, które następną odsłonę meczu rozpoczęły wręcz koncertowo, ich rywalki miały wielkie trudności z przebiciem się przez szczelny blok (4:1). Na parkiecie błyszczała Matea Ikić, która dopiero co powróciła po kontuzji (8:4). MKS stracił całą przewagę przy zagrywce Karoliny Ciaszkiewicz, po to by potem wyjść na prowadzenie i stracić je w ekspresowym tempie (8:8, 10:8, 10:12). Od stanu 12:12 na tablicy wyników cały czas widniał remis, ale to bielszczanki miały inicjatywę punktową. Seria spowodowała, że Waldemar Kawka poprosił o czas (15:18). Atak w siatkę Iwony Waligóry dawał gospodyniom nadzieję na wygranie tego seta, ale jednocześnie bardzo dobra gra przyjezdnych uniemożliwiała im to (18:20, 18:24). Kolejny przestój okazał się wręcz zabójczy, bielszczanki wygrały do 20.
Partię ostatniej szansy MKS rozpoczął w wyjściowym składzie z Agatą Karczmarzewską-Purą. Początkowo wynik oscylował w okolicach remisu, ale as serwisowy Jolanty Studzienniej dał BKS-owi prowadzenie, a błędy własne dąbrowianek powiększyły je (5:7, 8:12). Obie ekipy nie prezentowały siatkówki na wysokim poziomie, ale to gospodynie miały większe problemy w ataku czy przyjęciu. Trudna zagrywka BKS-u i problemy ze skończeniem akcji w dąbrowskich szeregach były bezpośrednimi przyczynami wyniku 16:20. Gospodynie dzielnie walczyły, ale było to zdecydowanie za mało, by myśleć o wygraniu spotkania. Jednak MKS poderwał się jeszcze do walki i doprowadził do stanu 21:23. Był to ostatni zryw zagłębiowskich zawodniczek, które przegrały 21:25.
1:3 (23:25, 25:18, 20:25, 21:25)
MKS: Marta Haładyn, Izabela Żebrowska, Małgorzata Lis, Ivana Plchotova, Elżbieta Skowrońska, Matea Ikić, Krystyna Strasz (libero) oraz Agata Karczmarzewska-Pura, Lucie Muhlsteinova, Joanna Staniucha-Szczurek, Aleksandra Liniarska.
BKS: Katarzyna Skorupa, Natalia Bamber, Berenika Okuniewska, Jolanta Studzienna, Karolina Ciaszkiewicz, Joanna Frąckowiak, Agata Sawicka (libero) oraz Iwona Waligóra, Gabriela Wojtowicz, Magdalena Matusiak, Anna Kaczmar.
MVP: Jolanta Studzienna (BKS Aluprof Bielsko-Biała).
Widzów: 2200
Sędziowali: Agnieszka Michlic (pierwszy) oraz Krzysztof Łygoński (drugi).