Kibice w olsztyńskiej hali mogli mieć w poniedziałek poczucie déjà vu. Jakby oglądali niedawny mecz z Jastrzębskim Węglem. Najpierw dwa i pół seta pewnej gry swoich ulubieńców, pełnej skutecznych obron i kontrataków, a potem niezrozumiała niemoc, zagubienie i stopniowe trwonienie wszystkich atutów. W rezultacie porażka w pięciu setach, choć wygrana w trzech partiach była na wyciągnięcie ręki. Libero Akademików, Marcin Mierzejewski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl starał się postawić diagnozę co do przyczyn takiej postawy, ale jak tu wytłumaczyć niewytłumaczalne…?
- Motywacji nie zabrakło - mówił nam przygnębiony zawodnik. - Ale zeszło z nas powietrze i jak już klapnęło, to klapnęło wszystko: od przyjęcia do ataku poprzez blok. Stąd wynik taki, jaki jest. Drużyna z Wielunia była lepsza w tych trzech setach i zasłużenie wygrała.
Akademicy mogli tym meczem złapać kontakt punktowy z dziewiątą ekipą Pamapolu i potem iść za ciosem w kolejnych odsłonach drugiej fazy rozgrywek. Tak się jednak nie stało i teraz będzie im coraz trudniej wspiąć się w górę tabeli. Podobnie trudno będzie zbudować pewność siebie, skoro przegrywa się kolejne zawody w takim stylu. - To już nie pierwszy taki mecz i jeśli tak będzie dalej to będziemy mieć ogromne problemy - przyznawał Mierzejewski. - Będzie ciężko opuścić ostatnie miejsce. Jesteśmy na dnie, głęboko na dnie - wzdychał niepocieszony zawodnik. - Ale ostatni będziemy, kiedy będzie ostatnia piłka sezonu. W tym systemie można utrzymać się nawet z 10 miejsca, ale żeby to zrobić, naprawdę trzeba poprawić grę.
Zespół AZS-u postawił się w arcytrudnej sytuacji, bo trudno szukać kolejnych punktów, jeśli przegrywa się u siebie z zespołem lepszym tylko o jedno miejsce w tabeli. Przed play-outami poprawa pozycji wydaje się ciężka do wykonania, można by więc zmienić taktykę i skupić się już na przygotowaniach do następnego, decydującego etapu rozgrywek. Jednak Mierzejewski nie zgodził się z takim rozumowaniem. - Nie, nie lepiej myśleć o kolejnej fazie. Trzeba myśleć o kolejnym meczu. Takie myślenie jest nam bardziej potrzebne - mówił zdecydowanie. - Jak widać mamy problemy z myśleniem o kolejnym meczu, a nawet, można powiedzieć, o kolejnym secie. Tutaj zacząłbym więc od pojedynczych punktów, następnie seta i meczu. Potem dopiero jest kolejna faza, a do niej jest jeszcze naprawdę bardzo daleko.
Olsztynianie nie mają więc wyjścia i już w meczu z Fartem Kielce muszą znaleźć antidotum na swoje bolączki, które wydają się tkwić w mentalności. Bez rozwiązania tych problemów skuteczna walka o pozostanie w Pluslidze będzie trudna do zrealizowania.