Początkowo dobrą wolę wykazywała nowa prezes klubu - prof. Zofia Wilimowska, która podkreślała, iż uczelnia nie jest w stanie samodzielnie sprostać finansowemu wyzwaniu i chętnie przekaże klub w zarządzanie. PWSZ miała pozostać sponsorem, udostępniając między innymi halę.
Wszystko wyglądało pięknie, gdyby nie fakt, iż nyski klub jest obecnie zadłużony na 168 tysięcy złotych. I trudno się dziwić, że tego długu nie chciało przejąć nowe stowarzyszenie.
Dariusz Pięt, jeden z członków stowarzyszenia, przypomina, że nie ono jest odpowiedzialne za problemy finansowe klubu i nie może sobie pozwolić na to, aby pracę zaczynać od pokrywania zadłużenia, bo na to nie ma pieniędzy.
Przedstawiciele „Stali Nysa” zaproponowali jednak, że pokryją 48 tysięcy złotych z całej sumy wierzytelności i chcieli, aby uczelnia zapłaciła 120 tysięcy. Na takie rozwiązanie nie zgodziła się PWSZ. Uczelnia nie chciała także spłaty zadłużenia w ratach i ostatecznie prezes Wilimowska stwierdziła, że nie przekazuje klubu.
Rozmowy, w których uczestniczyli również nyscy biznesmeni oraz władze miasta i powiatu nie przyniosły żadnych zmian w klubie. Prezes Wilimowska, która od września będzie także rektorem PWSZ, stwierdziła, że uczelnia przez kolejny rok będzie utrzymywać profesjonalny klub w Nysie. Dług planuje – podobno – pokryć z dotacji z miasta, która jest zapisana w umowie na rok 2008.
Jeszcze wczoraj miały zostać przeprowadzone rozmowy z zawodnikami, którym kończą się kontrakty: Pawłem Szabelskim, Marcinem Krysiem, Adamem Kurianem i Michałem Kozłowskim. Wszyscy ci gracze byliby mile widziani w zespole, który poprowadzi trener Janusz Bułkowski.
Jednak porozumienie (także w sprawie wypłaty zaległych premii i wypłat) może być już niemożliwe, gdyż Kryś jest prowadzi rozmowy z zespołem z Wielunia, a Szabelski ma propozycje z Międzyrzecza i Jaworzna. Także pozostali zawodnicy rozmawiali już z innymi klubami.
Działacze mają czas do końca czerwca, aby zgłosić zespół i skompletować kadrę, w której zapewne pojawią się też nyscy juniorzy.