Z piekła do nieba - relacja z meczu Tytan AZS Częstochowa - AZS Politechnika Warszawska

Właśnie takim tytułem można określić wydarzenia piątkowego wieczoru na parkiecie w Częstochowie. Ostatecznie dwa punkty pozostały pod Jasną Górą, choć początek spotkania należał do stołecznej drużyny.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Jednak przed wyjazdem na południe Polski w Warszawie trudno było szukać optymistów. Tym bardziej, że w tym sezonie zespół Politechniki już dwa razy musiał uznać wyższość gospodarzy. - Boję się nawet mówić, co oznaczałaby dla nas kolejna przegrana. Dlatego o tym nie rozmyślamy. Jak zawsze wychodzimy na boisko tylko dlatego, żeby zdobyć swoje punkty. Przysłowie do trzech razy sztuka musi się tym razem sprawdzić. W obu meczach graliśmy nieźle, a przegraliśmy - mówił przed meczem rozgrywający gości Maikel Salas.

Dlatego od pierwszych zagrywek podopieczni Radosława Panasa wręcz rzucili się na rywali. Świadczy chociażby o tym wynik inauguracyjnego seta, w którym gospodarze zdobyli zaledwie czternaście punktów. Warszawianie brylowali w każdym elemencie - zagrywce, bloku oraz ataku. Częstochowianie postawili więc na swoje gwiazdy, ale na początku Dawid Murek nie mógł się przebić przez solidny blok stołecznej drużyny. Nic więc dziwnego, że w połowie drugiej partii Politechnika prowadziła nawet 6:1.

Jednak przez chwilę zanosiło się na bardziej wyrównany pojedynek. Gracze Marka Kardosa poprawili zagrywkę oraz przyjęcie, co spowodowało więcej błędów własnych po stronie rywali (17:20). Trwało to jednak tylko przez kilka minut i po drugiej przerwie technicznej ponownie wszystko wróciło do normy. Częstochowianie nie mogli znaleźć recepty na powstrzymanie w ataku Zbigniewa Bartmanna, a tylko dwukrotnie udało się zatrzymać Aleksandra Statsenko

Koniec emocji? Nic z tych rzeczy, gdyż dobra gra Tytana AZS w końcówce poprzedniego seta przeniosła się na kolejną odsłonę. To właśnie ekipa spod Jasnej Góry przyjęła rolę ''Inżynierów'', a zmiany (Wierzbowski, Neroj, Prygiel, Gałązka, Żaliński) wprowadzone przez Radosława Panasa nie mogły dać żadnego efektu.

Taka postawa częstochowian pozwoliła im doprowadzić do tie-breaku. Nie było to jednak łatwe, bowiem w czwartym secie prowadzenie zmieniało się kilkakrotnie, choć końcówka należała do miejscowych. Tak też wyglądał początek decydującego seta, bowiem po mocnych zagrywkach Nowakowskiego i pogubieniu warszawskiej obrony gospodarze prowadzili już 4:1. To pozwoliło im nawet na popełnianie mniejszych błędów. Jednak kiedy mocnym serwisem popisał się Dawid Murek (10:6) podopieczni Marka Kardosa mogli już świętować wygraną.

Tytan AZS Częstochowa - AZS Politechnika Warszawska 3:2 (14:25, 21:25, 25:16, 25:21, 15:10

Tytan:
Gierczyński, Nowakowski, Murek, Drzyzga, Janeczek, Wiśniewski, Dębiec (libero) oraz Hebda, Oczko.

Poltechnika: Salas, Statsenko, Bartmann, Kubiak, Kreek, Nowak, Wojtaszek (libero) oraz Wierzbowski, Neroj, Prygiel, Gałązka, Żaliński.

Sędziowie: Katarzyna Sokół, Krzysztof Szmydyński.

MVP: Bartosz Janeczek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×