Wicemistrzowie Polski bez szans w starciu z włoskim gigantem - relacja ze spotkania Trentino Volley - Jastrzębski Węgiel

Siatkarze z Jastrzębia wykazali się ambicją i podjęli walkę z włoskim Trentino Volley. Niestety nawet świetna postawa Lukasa Divisa nie pozwoliła im na wygranie choćby jednego seta. Tak więc w finale ligi mistrzów wystąpią Klubowi Mistrzowie Świata.

Dzięki korzystnemu losowaniu i świetnej postawie w dwumeczu z Noliko Maaseik siatkarze z Jastrzębia awansowali do Final Four ligi mistrzów i pojechali do włoskiego Bolzano, by zmierzyć się z Trentino Volley. Choć starcie to porównywano do walki Dawida z Goliatem, polscy kibice nie tracili nadziei. W końcu mniejsze i większe sensacje są częścią sportu.

Podopieczni Lorenzo Bernardiego rozpoczęli spotkanie bez kompleksów. Dobrze radzili sobie w polu serwisowym i uzyskali nieznaczną przewagę (2:4). Inicjatywa szybko jednak przeszła na włoską stronę siatki. Po autowym ataku Benjamina Hardy'ego zawodnicy zeszli na pierwszą przerwę techniczną (8:5). W szeregach polskiego klubu mnożyły się błędy własne. Po kapitalnym bloku Klubowych Mistrzów Świata ich przewaga wynosiła już sześć oczek (15:9). Jastrzębianie raz po raz odbijali się od rąk swoich rywali i nie byli w stanie zniwelować strat. Atomowe zbicie Jana Stokra doprowadziło do stanu 20:12 i ostatecznie pozbawiło wicemistrzów Polski nadziei na wygraną w pierwszej partii. Seta zakończyła pomyłka Mitji Gaspariniego (25:16).

Pierwsze piłki drugiej odsłony meczu nie zapowiadały nagłej zmiany sytuacji na boisku. Po fenomenalnej kontrze, zakończonej atakiem Juantoreny, Lorenzo Bernardi poprosił o czas (4:1). - Nie bójcie się! - apelował do swoich zawodników. Ci posłuchali porady szkoleniowca i przez dłuższy czas toczyli z faworytami wyrównaną walkę. Szczęśliwy atak blok-aut Lukasa Divisa doprowadził do stanu 10:9. Wtedy jednak do gry włączył się sędzia, który ukarał trenera jastrzębian żółtą kartką. Na drugą przerwę techniczną zespoły zeszły przy wyniku 16:14. Gospodarze wykorzystywali soje większe doświadczenie i nie pozwalali siatkarzom polskiego klubu odrobić dwupunktowej straty. Dopiero atak Bartosza Gawryszewskiego sprawił, że na tablicy wyników pojawił się upragniony remis (21:21). Końcówka przyniosła wiele emocji i grę na przewagi. Niestety mimo kilku udanych akcji, Jastrzębski Węgiel przegrał 25:27.

Dobrą postawę z trzeciego seta udało się wicemistrzom Polski przenieść na kolejną partię. Błyskawicznie uzyskali trzypunktową przewagę i nie pozwalali rywalom zniwelować strat (1:4). Po jednym z wielu skutecznych ataków Lukasa Divisa trener Radostin Stojczew przywołał podopiecznych do siebie (8:10). Jego interwencja po dłuższej chwili przyniosła skutek, a Matej Kazijski doprowadził do remisu. Mocne zbicie Benjamina Hardy'ego sprowadziło zespoły na przerwę techniczną (15:16). W drugiej części seta wynik oscylował wokół remisu. Niestety błędy Mitji Gaspariniego zapewniły gospodarzom Final Four prowadzenie (22:20). W końcówce jastrzębianie nie mieli szans na pokonanie faworytów. Mecz zakończył brazylijski środkowy Riad (25:22).

Trentino Volley - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:16, 27:25, 25:22)

Trentino Volley: Raphael, Stokr, Kazijski, Juantorena, Birarelli, Riad, Bari (libero) oraz Della Lunga, Colacci, Sala, Sokołow

Jastrzębski Węgiel: Łomacz, Gasparini, Divis, Hardy, Gawryszewski, Polański, Rusek (libero) oraz Pawliński, Pająk, Yudin, Przybyła

Komentarze (0)