Miłosz Hebda: Pojawiałem się na parkiecie i nagle docierało wszystko do mnie: wow, jestem!

Atakujący Tytana AZS Częstochowa, Miłosz Hebda, rozpoczyna swoją przygodę z wielką siatkówką. Portalowi SportoweFakty.pl opowiedział o odczuciach, jakie towarzyszą mu, kiedy jest na parkiecie, a także o rywalizacji ze Skrą Bełchatów.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich spotkaniach zawodnikom częstochowskiego AZS-u we znaki dawała się nieregularna zagrywka. A jeszcze niedawno, to właśnie ten element gry budził respekt w szeregach rywali Akademików. Brak ryzyka w polu serwisowym był również widoczny w spotkaniu ligowym przeciwko Skrze. - Szykujemy się na play-offy i może dlatego zagrywka nie jest mocna ani dynamiczna - tłumaczył Miłosz Hebda. - Nie powiem, że ten ostatni ligowy mecz ze Skrą nie był ważny, bo był, ale będą ważniejsze w tym sezonie. A Skra to Skra, z nimi zawsze się gra ciężko. Tym bardziej, że w każdym elemencie przewyższają rywali. Jeśli u nich wszystko zagra tak, jak powinno, to przeciwna drużyna ma problem z dobrą grą. Na pewno Skra jest trudnym przeciwnikiem i czekają nas ciężkie mecze, ale dlaczego nie mielibyśmy się postawić? Postaramy się o to. Nie poddamy się i będziemy walczyć o każdą piłkę, a jak to się skończy, się okaże. - zapewnił atakujący.

Świadomość, że danej ekipie przychodzi zmierzyć się z najbardziej utytułowaną drużyną PlusLigi ostatnich lat sprawia, że często siatkarze czują się na boisku bezsilni. Miłosz Hebda podkreśla, iż on oraz jego koledzy mają zdają sobie sprawę z tego, że nie jest to przeciętny zespół, lecz rywal klasy europejskiej, czy nawet światowej. - Na pewno do takich spotkań przygotowujemy się inaczej, ale nie ma w nas czegoś takiego, że wchodzimy na boisko, po drugiej stronie jest Skra i wiemy, że musimy przegrać - powiedział nasz rozmówca.

W takich przypadkach, kiedy to psychologia odgrywa ogromną rolę w siatkówce, powstają pytania: dlaczego nie skorzystać z pomocy specjalistów? - A cóż ja mogę powiedzieć na ten temat? Mam dopiero dwadzieścia lat i rozpoczynam przygodę z wielką siatkówką. Jednakże mnie psycholog nie byłby potrzebny. Myślę, że dużo lepszym sposobem na takie problemy jest zbudowanie chemii w zespole, żeby spotykać się nie tylko w hali, "odbębnić" to, co należy i wyjść, ale spotkać się po treningach lub meczach. A w AZS-ie właśnie taka chemia funkcjonuje - stwierdził Miłosz Hebda. Zapytany, o braki chemii na boisku odpowiedział: - Wiadomo, że takie sytuacje się zdarzają, ale nie obrażamy się na siebie.

Pod koniec rundy zasadniczej trener Marek Kardoš dał pograć w większym wymiarze młodemu atakującemu. - Cieszę się, że mogłem trochę pograć tym bardziej, że to pierwszy raz w tym sezonie. Myślę, że nie było tragicznie, ale dobrze też nie. Starałem się nie myśleć o tym, że jestem na boisku. Do tej pory to właśnie był mój największy problem - pojawiałem się na parkiecie i nagle docierało wszystko do mnie: wow, jestem! A kiedy o tym nie rozmyślałem, to powoli, samo szło do przodu - zakończył Hebda.

Źródło artykułu: