Bełchatowianie już w finale - relacja ze spotkania AZS Częstochowa - Skra Bełchatów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Skra Bełchatów pokonała bez większych trudności AZS Częstochowa i zapewniła sobie miejsce w finale PlusLigi. Czterosetowe spotkanie było zacięte, ale tylko w dwóch pierwszych partiach. Później na parkiecie istniał już jedynie zespół mistrzów Polski. Nagrodę MVP otrzymał Bartosz Kurek.

Skra pewnie zmierza do kolejnego mistrzowskiego tytułu. W środę bełchatowianie przyjechali do Częstochowy, by wygrać po raz trzeci z Akademikami i przypieczętować swój awans do finału. AZS, mimo że z obrońcami tytułu przegrał w tym sezonie już sześć razy, wcale nie zamierzał się jednak poddać.

Gospodarzy pech trapił od samego początku. Podczas rozgrzewki kostkę skręcił Dawid Murek, więc częstochowianie musieli wybiec na parkiet bez swojego lidera. Mimo to udało im się nawiązać wyrównaną walkę z faworytami. Po efektownym bloku na Mariuszu Wlazłym i asie serwisowym Fabiana Drzyzgi uzyskali nawet prowadzenie 10:8. Goście szybko opanowali nerwy i jeszcze przed przerwą techniczną zmusili trenera Kardosa do wzięcia czasu (14:15). Skra popełniała w drugiej części seta bardzo dużo błędów własnych, co natychmiast odbiło się na wyniku. Zepsute zagrywki przyjezdnych i kontra Bartosza Janeczka doprowadziły do stanu 20:17. W końcówce Akademicy nie dali sobie wydrzeć przewagi i wygrali pierwszą partię 25:21.

Na początku drugiej odsłony spotkania oba zespoły przeplatały skuteczne akcje z niewymuszonymi błędami. Autowy atak Daniela Plińskiego zaowocował remisem 6:6, a as serwisowy Bartosza Janeczka sprowadził drużyny na przerwę techniczną (8:7). Inicjatywa należała do częstochowian, którzy bardzo skutecznie grali blokiem. Przy stanie 12:9 trener Nawrocki postanowił przywołać podopiecznych do siebie. Gdy jego interwencja nie przyniosła skutku, zdecydował się wprowadzić na boisko Pawła Woickiego. Wejście rezerwowego rozgrywającego wyraźnie ożywiło grę Skry, która doprowadziła do remisu 16:16. W końcówce nie brakowało emocji. Atomowe zbicie Bartosza Kurka pozwoliło mistrzom Polski uzyskać dwupunktową przewagę (20:22). Seta zakończyła zepsuta zagrywka Łukasza Wiśniewskiego (23:25).

Przegrana w drugiej partii mocno podcięła gospodarzom skrzydła. Po fatalnym błędzie Michała Dębca, Skra prowadziła już 4:1. Odbiór zagrywki stwarzał Akademikom coraz więcej kłopotów. Po piorunującym serwisie Mariusza Wlazłego, przyjmujący z Częstochowy mogli jedynie skapitulować (5:8). Mistrzowie Polski grali bardzo skutecznie i nie pozwalali swoim rywalom na odrobienie strat. Błąd Fabiana Drzyzgi doprowadził do stanu 11:16. Ambitna postawa i liczne zmiany w szeregach AZS-u nie przyniosły żadnego skutku (16:21). Pięciopunktowa strata okazała się niemożliwa do odrobienia. Blok Marcina Możdżonka zapewnił przyjezdnym pierwszą piłkę setową, którą po chwili wykorzystali za sprawą zepsutej zagrywki Bartosza Janeczka (18:25).

Częstochowianie próbowali wrócić do swojej dobrej gry, ale było to niezwykle trudne zadanie. Od pierwszych piłek czwartej partii na boisku dominowali goście. To oni zeszli z prowadzeniem na przerwę techniczną, po szczęśliwym ataku Bartosza Kurka (5:8). Już przy stanie 7:11 Marek Kardos poprosił o czas. Jego apele nie przyniosły jednak większego skutku. Mimo kilku udanych akcji, miejscowi wciąż nie mogli zmniejszyć dystansu dzielącego ich od Skry (12:16). Każda kolejna akcja przybliżała bełchatowian do finału PlusLigi. Gdy zablokowany został Bartosz Janeczek, na tablicy pojawił się wynik 16:21. Seria atomowych zagrywek Mariusza Wlazłego ostatecznie pozbawiła gospodarzy nadziei. Mecz zakończył zepsuty serwis Piotra Nowakowskiego (18:25).

Tytan AZS Częstochowa - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:21, 23:25, 18:25, 18:25)

AZS: Janeczek, Drzyzga, Gradowski, Gierczyński, Nowakowski, Wiśniewski, Dębiec (libero) oraz Hebda, Żuk, Sobala, Kolanek

Skra: Wlazły, Falasca, Antiga, Kurek, Pliński, Możdżonek, Zatorski (libero) oraz Woicki

MVP: Bartosz Kurek (PGE Skra Bełchatów)

Źródło artykułu: