Co dalej z poznańską siatkówką?

Wciąż nie znalazła się firma chętna sponsorować w przyszłym sezonie AZS AWF Poznań. Wobec tego, z klubu odeszło już większość zawodniczek, a na wypowiedzeniu jest trener Wojciech Lalek. - Cudu raczej nie będzie i dobrodziej nie przyjdzie do klubu - mówi szkoleniowiec.

Przez kilka miesięcy minionego sezonu zawodniczki AZS AWF Poznań grały w koszulkach z napisem "wynajmę". Podany był numer telefonu dla ewentualnego sponsora, nikt się jednak nie zgłosił. Trener AZS AWF Poznań, Wojciech Lalek nie rozumie dlaczego, zwłaszcza wobec ogromnej popularności siatkówki w naszym kraju. - Mamy sukcesy w reprezentacji i rozgrywkach pucharowych, dużo naszej dyscypliny jest w telewizji. Jednak są coraz większe kłopoty ze znalezieniem sponsora i nie chodzi tutaj o jakieś ogromne pieniądze. Mimo tych wszystkich problemów liczyłem, że ten akademicki, poznański ośrodek się utrzyma - mówi szkoleniowiec, który przypomina, że chociaż w Poznaniu zbudowano zespół na miarę środka tabeli, nie dziwi się zawodniczkom, które szukają innego pracodawcy.

- Czarne chmury, jakie zbierały się nad zespołem w trakcie sezonu nabrały jeszcze ciemniejszych barw. W drużynie praktycznie nikt nie został. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że cudu nie będzie i dobrodziej nie przyjdzie do klubu - mówi Lalek. Szkoleniowiec wyjaśnia, że w Poznaniu są różne pomysły na funkcjonowanie sekcji, jedną z opcji jest koncepcja grania juniorkami.

Zdaniem Lalka, wobec ciężkiej sytuacji finansowej wielu zespołów, w PlusLidze Kobiet może dojść do sytuacji, gdzie jeden-dwa zespoły będą miały ogromną przewagę nad resztą stawki. - Wygląda na to, że w przyszłym sezonie nikt nie będzie w stanie dorównać Muszyniance i Aluprofowi. Te dwa kluby posiadają większość najlepszych zawodniczek z krajowego rynku - przewiduje szkoleniowiec.

Komentarze (0)