Trzeci mecz półfinałowy był widowiskiem jednostronnym. ZAKSA bez najmniejszych problemów pokonała Asseco Resovię Rzeszów 3:0. - Mogło wyglądać, że spotkanie było dla nas łatwe. Mieliśmy jednak przestoje, które następowały po chwili naszej dekoncentracji - przyznał po meczu Dominik Witczak. W momentach słabszej gry gospodarzy rzeszowianie starali się zbliżyć do rywala, jednak brakowało im solidnych argumentów.
Kędzierzynianie przez znaczną część pojedynku imponowali konsekwencją i chłodną głową. Przestoje w grze ZAKSY zdarzały się bardzo rzadko i trwały na tyle krótko, że nie zagroziły zwycięstwu ani na chwilę. - Wpadła nam jedna piłka i za chwilę traciliśmy dwa lub trzy punkty pod rząd, bo nasi rywale zrobili coś dobrze. Nie możemy sobie na to w kolejnym meczu pozwolić. Mam nadzieje, że jutro będziemy tak samo skoncentrowani jak przez większą część tego spotkania - tłumaczył atakujący.
ZAKSA nie powinna jednak zbyt szybko uwierzyć, że finał jest na wyciągnięcie ręki. Już raz podczas rywalizacji półfinałowej drużyna Krzysztofa Stelmacha straciła koncentrację, co bardzo szybko się zemściło. - Jestem przekonany o tym, że drugi raz nie popełnimy tego samego błędu. Jesteśmy za blisko finału, za blisko medalu, żeby jutro wyjść i odpuścić sobie od początku. Musimy grać agresywnie, naskoczyć na Resovię, tak jak ona naskoczyła na nas w drugim meczu przeciwko nam - wyjaśnił atakujący. - Mam nadzieję, że jutro będziemy cieszyć się z awansu do finału PlusLigii - dodał.