Świadkami prawdziwych ligowych ostatków byli wrocławscy kibice siatkówki. Jednak na decydującym meczu o pozycji Impel Gwardii nie zjawiło się zbyt wielu widzów. Fanów nie zachęciła nawet wizja zakończenia sezonu bardzo blisko swojej drużyny. Klub zapowiadał wielkie otwarcie na kibiców i "swobodny dostęp" do Gwardzistek. Ci, którzy nie znaleźli się w sobotę w Orbicie mogą żałować.
Do stolicy Dolnego Śląska zawitała łódzka Organika, która w drugim spotkaniu już grała o wszystko, bowiem do najlepszych z pewnością nie zaliczyła pierwszej konfrontacji o 5. miejsce. Budowlane przegrały przed własną publicznością i postawiły się w arcytrudnej sytuacji przed eskapadą do Wrocławia.
Przyjezdne nie potrzebowały wiele czasu, aby zdominować poczynania na parkiecie w pierwszych akcjach meczu. Rafał Błaszczyk był zmuszony do poproszenia o przerwę przy stanie 5:10. Jego słowa okazały się pomocne, bo już po kilku chwilach na tablicy świetlnej pojawił się wynik 12:10 na korzyść gospodyń. Po raz kolejny na dobre noty pracował blok wrocławianek. Tylko w premierowej odsłonie zafunkcjonował on dobrze aż pięciokrotnie. Po opanowaniu nerwów wszystko wróciło do nory i Gwardzistki nie miały problemu z wygraniem tego seta.
Siatkówka wiele razy pokazywała już, że jest dość nieprzewidywalną grą, o czym dobitnie przypomniały gospodynie i łodzianki w dalszym ciągu meczu. Szczególnie falowała postawa Gwardii w ataku. Kiedy tego brakowało Impel musiał godzić się z bardzo dotkliwymi porażkami w dwóch partiach. Kiedy znowu ten wracał, udawało się doprowadzić do wygranej po zaciętej walce. Suma zysków i strat wyniosła 0. Ekipy musiały się pogodzić z faktem, że o losach konfrontacji miał zadecydować tie-break.
W tym w końcu widać było równe zaangażowanie i umiejętności. Zespoły grały punkt za punkt i za wszelką cenę nie chciały stracić kontaktu z przeciwnikiem. Do pierwszego bardziej zdecydowanego szturmu ruszyły gospodynie tuż po zmianie stron. Pomogły łodzianki, które popełniły dwa błędy - odpowiednio w ataku oraz przyjęciu zagrywki. Ze stanu 10:7 udało się jeszcze doprowadzić do wyrównania. Gorzej było chwilę później. O triumfie podopiecznych trenera Błaszczyka zadecydowały dwie pomyłki dobrze spisującej się tego dnia Karoliny Kosek.
Tym sposobem zakończył się sezon 2010/2011. Ostatnim rozstrzygnięciem było wywalczenie 5. miejsca przez Impel Gwardię. Budowlani muszą zadowolić się szóstą lokatą, która wobec niedawnego zagrożenia barażami oraz sporymi problemami kadrowymi w trakcie rozgrywek nie jest najgorszym rozwiązaniem.
Impel Gwardia Wrocław - 5. zespół PlusLigi Kobiet 2010/2011
Impel Gwardia Wrocław - Organika Budowlani Łódź 3:2 (25:19, 12:25, 25:20, 13:25, 15:13)
Impel: Wołosz, Jaszewska, Mroczkowska, Witczak, Efimienko, Tokarska, Krzos (libero) oraz Sobolska M., Czypiruk, Matyjaszek, Sobolska D.
Organika: Echenique, Kosek, Bryda, Mirek, Szełuchina, de Paula, Ciesielska (libero) oraz Szymańska, Teixeira, Zaroślińska
MVP: Katarzyna Jaszewska
Stan rywalizacji do dwóch zwycięstw: 2:0 dla Gwardii