Po sobotnim meczu tych dwóch ekip kapitan reprezentacji Brazylii podkreślał, że brakuje w ich drużynie Giby, Dante oraz Gustavo. - W premierowej odsłonie popełnialiśmy dużo błędów, co było spowodowane dobrą zagrywką rywali - stwierdził na konferencji Murilo.
Drugie spotkanie rozpoczęło się podobnie jak pierwszy mecz. Amerykanie grali świetnie w obronie, a ich przeciwnicy często mylili się w bardzo prostych sytuacjach. Gospodarze jakby gubili się na boisku, a drużyna USA zatrzymywała ich ataki, stawiając skuteczny blok. Premierowa odsłona ponownie jak dzień wcześniej należała do przyjezdnych.
Druga partia to ponownie przewaga Amerykanów. Zespół gospodarzy grał bardzo słabą siatkówkę, nic im nie wychodziło. USA natomiast bardzo dobrze radziło sobie w kontrach. W połowie seta Brazylijczycy odrobili kilkupunktową stratę. Jednak chwilę później podopieczni Alana Knipe’a ponownie odskoczyli na kilka oczek. Ostatni punkt zdobył William Priddy, obijając ręce rywali.
Mimo początkowego prowadzenia Brazylii w trzeciej odsłonie, Amerykanie szybko wyrównali (7:7). Mistrzowie świata mieli przewagę po błędach przyjezdnych. Przebudzona reprezentacja z Ameryki Południowej zwyciężyła pewnie do 16. Partia numer 4 była najbardziej wyrównana z dotychczas rozegranych. USA starało się nie odstawać poziomem od przeciwnika, który znacznie poprawił swoją grę. Brazylia postawiona pod ścianą zaczęła popełniać jednak błędy. Gościom udało się odrobić dwa punkty straty - 23:23. Pomyłka Martinsa Wallece’a oraz skuteczna kontra Matthew Andersona dała Amerykanom cenne zwycięstwo.
Brazylia - USA 1:3 (21:25, 22:25, 25:16, 24:26)
Brazylia: Bruno, Vissotto, Rodrigao, Lucas, Murilo, Bravo, Sergio (libero) oraz Marlon, Wallace, Sidao, Theo
USA: Anderson, Lee, Thornton, Priddy, Millar, Stanley, Lambourne (libero) oraz Hansen, Holmes, Lotman, Patak