Czwartkowy pojedynek w katowickim Spodku był dla obu ekip ostatnim w fazie interkontynentalnej Ligi Światowej. Zarówno Polacy i jak Brazylijczycy już wcześniej byli pewni gry w wielkim finale, ale to spotkanie traktowali jako pokaz swojej siły. W środowej konfrontacji lepsi byli Canarinhos, chociaż biało-czerwoni postawili twardy opór. W czwartkowym meczu Brazylijczycy nie pozostawili Polakom już żadnych złudzeń.
Spotkanie rozpoczęło się od szybkiej wymiany ciosów i walki punkt za punkt. W szybkości rozgrywania akcji dominowali Brazylijczycy, a biało-czerwoni mieli problem z postawieniem skutecznego bloku. Canarinhos stracili jednak kilka punktów po zepsutych zagrywkach i na pierwszej przerwie technicznej Polacy prowadzili 8:7. Brazylijczycy po powrocie na boisko podkręcili jeszcze bardziej tempo gry i po dobrym serwisie Sidao wyszli na prowadzenie 14:10. Po ataku Zbigniewa Bartmana Polacy zmniejszyli dystans do dwóch punktów (13:15), ale rywale nie pozwolili im na rozwinięcie skrzydeł. Biało-czerwoni mieli w tej części gry spore problemy ze skutecznym skończeniem akcji, co odbiło się na wyniku. Po efektywnym ataku Dantego Canarinhos prowadzili już 23:17, ostatnie dwie akcje padły ich łupem i wygrali pierwszą partię 25:17.
Drugi set to pokaz skutecznej i finezyjnej gry Brazylijczyków. Biało-czerwoni wobec szerokiego wachlarza zagrań rywali byli momentami bezradni i goście szybko wyszli na prowadzenie 5:1. Obrazu gry nie zmieniła wymuszona zmiana Giby, który narzekał na ból szyi. Po polskiej stronie siatki nie brakowało błędów i po dwóch zepsutych zagrywkach siatkarze schodzili na przerwę techniczną przy stanie 8:4. Andrea Anastasi próbował ratować sytuację wieloma zmianami, ale przyniosło to krótkotrwały efekt. Po ataku Dantego goście wygrywali już 16:9. Kilka udanych akcji zaliczył Michał Kubiak, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Brazylijczycy nie mieli litości dla polskiego zespołu, dominując praktycznie w każdym elemencie. Set zakończył się ich miażdżącym zwycięstwem 25:14.
Dłuższa przerwa przed trzecim setem pozytywnie wpłynęła na polskich siatkarzy. Biało-czerwoni nie byli już tak przytłoczeni grą Brazylijczyków, jak to miało miejsce w poprzednich odsłonach i oba zespoły od początku toczyły wyrównaną walkę. Zepsuta zagrywka Theo dała gospodarzom tego pojedynku dwupunktową przewagę (8:6), ale rywale szybko wrócili do gry i wyszli na prowadzenie 10:9. Długo oczekiwany blok Polaków przy stanie 13:13 dał jednak jeszcze nadzieję na dobrą grę zespołu Anastasiego. Po przerwie technicznej Brazylijczykom w końcu udało się odskoczyć na bezpieczne prowadzenie i Polakom było już coraz trudniej dotrzymać kroku rywalom. Po skutecznej kiwce Marlona na tablicy wyników było już 20:17. Polacy nie zdołali odrobić tej straty i przegrali 21:25.
Polska - Brazylia 0:3 (17:25, 14:25, 21:25)
Polska: Żygadło, Nowakowski, Kurek, Bartman, Ruciak, Możdżonek, Ignaczak (libero) oraz Jarosz, Woicki, Kubiak, Kosok, Bąkiewicz.
Brazylia: Marlon, Giba, Sidao, Theo, Rodrigao, Dante, Sergio (libero) oraz Jao Paulo, Bruno, Wallace.
MVP: Marlon.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)