Faza grupowa Ligi Światowej była dla nowego selekcjonera polskiej kadry pierwszym poważnym sprawdzianem. Stanowiła nie tylko premierową dla niego imprezę, w trakcie której dowodził on teamem polskich Orłów, lecz była także istotna pod względem sprawdzenia jego umiejętności znalezienia się w trudnej pod względem kadrowym sytuacji. Na jaką więc ocenę zdali ten egzamin pod jego skrzydłami Polacy? Zapewne wiele powie nam na temat ostatecznej noty, jaka im się należy za udział w rozgrywkach World League'11, turniej finałowy, lecz już teraz możemy się pokusić o podsumowanie ich drogi do Final Eight.
Tradycyjnie już - rekonstrukcja składu kadry Polski
Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami, w składzie polskich kadrowiczów desygnowanych do gry w tegorocznej edycji Ligi Światowej zabrakło kilku utytułowanych graczy, którzy do tej pory stanowili niejednokrotnie o sile tak reprezentacji, jak i polskiej ligi. W ich zastępstwie pojawili się natomiast inni, m.in. debiutujący w narodowych barwach Michał Kubiak, odkrycie ostatniego sezonu PlusLigi. W ataku z kolei trener Andrea Anastasi postawił na całkowicie nowe rozwiązanie - po przekątnej z rozgrywającym nie zagrał bowiem klasyczny atakujący, lecz nominalny przyjmujący - Zbigniew Bartman. Po nie najlepszym pod względem atmosfery rozstaniu z reprezentacją do gry w orzełkiem na piersi powrócił także Łukasz Żygadło.
Pod nieobecność "Gumy" Łukasz Żygadło zadomowił się w pierwszej "6"
Wielu komentatorów nie dawało biało-czerwonym większych szans w grupowych starciach z mistrzami świata, Brazylijczykami, a także mistrzami olimpijskimi, Amerykanami. Rzeczywiście - polscy kadrowicze uplasowali się ostatecznie na trzeciej pozycji w grupie A, wyprzedzając jedynie zdecydowanie najsłabszych w stawce Portorykańczyków, lecz o ich grze można mimo to powiedzieć kilka ciepłych słów. - Z zawodników, którzy może nie są najlepszymi w naszym kraju na swoich pozycjach, ale wyrazili chęć reprezentowania naszej ojczyzny na arenie międzynarodowej, potrafił stworzyć drużynę walczącą jak równy z równym z najlepszymi ekipami na świecie - komentował niedawno na łamach naszego portalu poczynania nowego trenera i jego drużyny Mirosław Przedpełski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Falowanie i spadanie, czyli faza grupowa pod znakiem nierównej gry
Biało-czerwoni pokazali się nam w fazie grupowej z chyba każdej możliwej strony - poczynając od świetnego startu i bezsprzecznego triumfu nad zdezorientowanymi Amerykanami w Łodzi, a kończąc na mało chlubnej kolejce zamykającej grupowe zmagania, w której ich rywalami byli Canarinhos. - Nasi siatkarze zajęli trzecie miejsce w grupie, ale zupełnie inaczej wygląda rywalizacja, kiedy udział w finałowej rozgrywce ma się zapewniony. Może ten ostatni występ przeciwko Brazylii wyglądał słabo, ale ogólnie oceniłbym, że było dobrze - wyznał portalowi SportoweFakty.pl prezes Przedpełski. Na plus należałoby zaliczyć przede wszystkim postawę Krzysztofa Ignaczaka, który w rankingach wyprzedził nawet niesamowitego Sergio. Libero rzeszowskiej Resovii nie zawiódł w absolutnie żadnym meczu. Wyróżniającą się postacią był także "młody gniewny" Bartosz Kurek, którego polski szkoleniowiec chce w przyszłości wykreować na najlepszego przyjmującego na świecie. To właśnie jego nazwisko wymieniali pytani o najgroźniejszego reprezentanta Polski Brazylijczycy.
Finisz, o którym chciałoby się jak najszybciej zapomnieć
Jednak tak różowo nie było już w ostatnim meczu Polaków z podopiecznymi Bernardo Rezende, który obnażył wszelkie braki w szeregach biało-czerwonej kadry. Porażka poniesiona w słabym stylu na pewno na pewien czas rozgościła się w głowach naszych kadrowiczów, których postawa pozostawiała tego dnia wiele do życzenia. Po tej potyczce pojawiło się pytanie, czy problem leży wciąż w mentalności polskich siatkarzy, czy chodzi tak naprawdę tylko i wyłącznie o kwestie czysto sportowe, w tym brak odpowiednio wypracowanej formy.
Nie spieszmy się jednak z negatywnymi ocenami biało-czerwonych. To prawda, że gdyby nie fakt, iż F8 rozegra się w Polsce, naszych reprezentantów zabrakłoby w boju o końcowy triumf, lecz nawet sam trener Anastasi studził po fazie grupowej emocje. - Jeśli chcesz zostać jednym z członków wspaniałego zespołu, to musisz walczyć w każdym meczu, niezależne z kim grasz. To był pierwszy mecz, gdzie tego zabrakło. Z pozostałych spotkań w Lidze Światowej jestem bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych, nie mogę o nich powiedzieć złego słowa. Drużyna pracuje każdego dnia bardzo dobrze, zawodnicy mają dobrą mentalność, ale podczas drugiego spotkania w Spodku zdarzyły się błędy - powiedział naszemu portalowi po ostatnim pojedynku w grupie Andrea Anastasi. Cóż - poczekamy, zobaczymy, jak to z tymi Polakami i ich możliwościami rzeczywiście jest.
Wyniki
Polska - USA 3:0 (25: 20, 25:22, 25:19)
Polska - USA 0:3 (22:25, 19:25, 35:37)
Brazylia - Polska 3:0 (25:23, 25:24, 25:21)
Brazylia - Polska 3:1 (28:26, 23:25, 26:24, 25:23)
Portoryko - Polska 0:3 (21:25, 23:25, 14:25)
Portoryko - Polska 0:3 (22:25, 15:25, 21:25)
USA - Polska 0:3 (22:25, 19:25, 20:25)
USA - Polska 3:1 (25:21, 15:25, 25:18, 25:22)
Polska - Portoryko 3:1 (24:26, 28:26, 25:22, 25:17)
Polska - Portoryko 3:0 (25:19, 25:22, 25:20)
Polska - Brazylia 1:3 (23:25, 25:18, 16:25, 24:26)
Polska - Brazylia 0:3 (17:25, 14:25, 21:25)
Bilans meczów:
Punkty: 18
Zwycięstwa: 6
Porażki: 6
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)