- Prowadziliśmy w tie-breaku 10:4. Krzysiek Ignaczak obronił piłkę, a ja ruszyłem do ataku. I nagle poczułem ból. Jakby przejechał po mnie czołg. Pomyślałem, że któryś z kolegów niechcący mnie kopnął, ale szybko okazało się, że to mięsień łydki - relacjonuje Bartman.
Mecz Polska - Włochy w obiektywie --->>>
- Podczas meczu nic mnie nie bolało, ani nie zwiastowało nieszczęścia - przyznał, ale dodał, że podczas jednego z treningów poczuł lekkie ukłucie w łydce, ale było na tyle małe, że nie zwiastowało, że może przerodzić się w kontuzję.
Pełna diagnoza kontuzji brzmi: Drugi stopień uszkodzenia mięśnia. Głowa przyśrodkowa mięśnia brzuchatego łydki. Naderwanie włókien mięśniowych i czterocentymetrowy krwiak.
Źródło: Przegląd Sportowy
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)