Marek Grzebyk: Dajmy sobie szansę - kilka słów o nowym regulaminie PlusLigi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wiele kontrowersji wzbudza kwestia zamknięcia PlusLigi. Brak awansów i spadków, zaostrzone wymogi związane z zapleczem finansowym, halą czy też zainteresowaniem kibiców. Ambitne plany działaczy mogą jednak sprawić, że polska liga będzie uznawana za najlepszą w Europie.

W tym artykule dowiesz się o:

Niedawno działacze PZPS ogłosili, że w zbliżającym się sezonie żaden klub nie spadnie z PlusLigi, ani do niej nie awansuje. Już w ubiegłym roku planowano zamknąć ligę, jednak udało się to dopiero teraz. Decyzja ta wywołała burzę wśród działaczy, trenerów, zawodników i kibiców, dzieląc siatkarskie środowisko.

Od teraz, oprócz odpowiednio wysokiego poziomu sportowego, drużyna aspirująca do występów w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie musiała posiadać odpowiednie zaplecze finansowe i halę zgodną ze standardami narzuconymi przez PLPS. Rodzi to wiele obaw i kontrowersji. Czy jednak są one w pełni uzasadnione? Nie tak dawno Jadar Radom musiał "oddać" miejsce w PlusLidze na rzecz AZS-u Politechniki Warszawa, właśnie ze względów finansowych. Czy liga na tym straciła? Z pewnością nie, a drużyna ze stolicy pokazała się z bardzo dobrej strony. Trzeba powiedzieć wprost, że jeżeli w jakimś regionie nie ma odpowiedniego zainteresowania (ze strony kibiców i sponsorów) to praktycznie nie da się wypromować i osiągnąć sukcesów w żadnej dyscyplinie sportu. Siatkówka nie jest tu wyjątkiem.

Z drugiej jednak strony, idąc za przykładem z USA, kiedy w danym mieście zainteresowanie jakąś drużyną maleje, klub popada w tarapaty w finansowe, to drużynę zazwyczaj wykupuje nowy sponsor i przenosi ją do innego miasta. Ta sytuacja w Polsce wydaje się być co najmniej niewyobrażalna. Czy ktoś wierzy w przeniesienie Skry Bełchatów na przykład do Lublina? A przecież mogłoby to dać szansę na pozyskanie nowych kibiców i promocję siatkówki w regionie, który nie był z nią dotychczas kojarzony. Warto jednak zaznaczyć, że taka operacja ma sens jedynie w wypadku, gdy działacze będą niemal w stu procentach pewni, że uda im się przyciągnąć na trybuny odpowiednią ilość kibiców. W przeciwnym wypadku może to być jedynie próba reanimowania trupa.

Wróćmy jednak do kwestii finansowej. W ubiegłym sezonie z ligi spadł Siatkarz Wieluń, który przez niemal cały rok borykał się przede wszystkim z pustkami na koncie. Jakby tego było mało, po spadku, kibice z Wielunia obawiali się o to, czy ich drużyna zostanie zgłoszona do rozgrywek I ligi! Niestety, nie jest to odosobniony przypadek, bo jak słyszymy kłopoty finansowe dotykają większość ekip w I lidze, a w PlusLidze też nie jest tak bardzo różowo. Sposobem na te problemy jest właśnie zamknięcie ligi. Jeżeli drużyny będą pewne występów w PlusLidze przez np. pięć lat, to znacznie łatwiej będzie im podpisywać umowy ze sponsorami, a więc ich przychody będą rosły. Skoro chcemy, aby nasza liga należała do najlepszych na świecie, nie możemy dopuszczać do tego, że kluby nie wywiązują się ze zobowiązań wobec zawodników.

Kibice obawiają się także o to, że mniejsze kluby znikną z siatkarskiej mapy, a zawodnicy nie będą mieli motywacji aby trenować w drużynach, które nie mają szans na awans do PlusLigi. Takie argumenty są, moim zdaniem, co najmniej śmieszne. Jeżeli zawodnik straci motywację właśnie z powodu zamknięcia ligi, to oznacza że nie jest on prawdziwym sportowcem i powinien czym prędzej zająć się czymś innym. Na przykład wylewaniem asfaltu na naszych fatalnych drogach. Wystarczy spojrzeć na NBA. Już od najmłodszych lat zawodnicy trenują z myślą o tym, aby kiedyś zagrać z najlepszymi. Trenują ciężko i w każdym spotkaniu dają z siebie wszystko. Tak samo powinno być w siatkówce. Każdy siatkarz musi stawiać sobie najwyższe cele, zdobycie mistrzostwa kraju, zwycięstwo w Lidze Mistrzów czy olimpijski medal. Jedna zmiana w przepisach nie zmieni nastawienia zawodników i z dnia na dzień nie przestaną oni ciężko trenować. Być może nawet zmusi ich to do pracy na jeszcze większych obrotach. Teraz będą pewni, że ich drużyna będzie występować w najwyższej klasie rozgrywkowej i bez presji będą mogli przygotowywać się do kolejnych meczów, co pozwoli im prezentować się jeszcze lepiej.

Zamknięta liga nie może obejść się bez draftu. Wszyscy wiemy jak ważne jest dla każdej drużyny w NBA czy NFL pozyskiwanie najlepszych młodych zawodników. W tej chwili stworzenie podobnego systemu w Polsce wydaje się niestety czystą fantazją. Kluby wolą raczej szkolić zawodników w swoich szkółkach niż sięgać do SMS-ów. Ta sytuacja może się jednak zmienić. Wystarczy, że wypali plan utworzenia SMS-ów w każdym województwie.

Czy powinniśmy się bać zmian? Nie, trzeba po prostu dać im szansę. Nie możemy z góry skreślać pomysłów, które, jak każda nowość, budzą kontrowersje. Póki co, polska liga walczy o to, by dorównać włoskiej czy rosyjskiej. Jeżeli jej zamknięcie, albo jak mówią działacze - otwarcie, w tym pomoże to wszyscy będą nosić na rękach panów w granatowych marynarkach i cieszyć się z tego, że czołowi zawodnicy świata będą walczyć o angaże w polskich klubach. Jeśli jednak ten ambitny plan się nie powiedzie, to kibice mogą odwrócić się od siatkówki, a jak dobrze wiemy raz utracone zaufanie bardzo trudno odzyskać.

Marek Grzebyk

Źródło artykułu: